Boonga-Boonga: radni o konflikcie klubu z mieszkańcami
Czy konflikt między właścicielem klubu Boonga – Boonga a mieszkającymi w pobliżu klubu bochnianami uda się rozwiązać polubownie?
Jednym z najistotniejszych problemów poruszanych podczas lutowej sesji Rady Miasta (28.02) były skargi, jakie na klub Boonga-Boonga składali mieszkańcy przylegających do klubu ulic. Ich zdaniem głośna muzyka, jaka dochodzi z klubu, zakłóca spokój ciszy nocnej, a ul. Gazaris, przy której znajduje się klub, jest miejscem niebezpiecznym, na którym dochodzi do różnych niepożądanych zdarzeń. Ponieważ lutowa sesja Rady Miasta poświęcona została sprawom bezpieczeństwa, nie mogło zabraknąć na niej również tego tematu.
Stanowisko części mieszkańców okolicznych rejonów jest jasne – dla wielu z nich najlepszym rozwiązaniem było by zamknięcie klubu. Sytuacja nie jest jednak taka prosta – władze miasta nie mogą, ot tak po postu, podjąć takiej decyzji. Lokal można zamknąć tylko wtedy, kiedy udowodni się, że jest w nim sprzedawany alkohol osobom nieletnim albo nietrzeźwym. A to w praktyce jest bardzo trudne – wyjaśniał obecny na sesji przedstawiciel policji mł. insp. Jerzy Bieżychudek.
Jerzy Bieżychudek przyznał również, że policja podejmuje już w sprawie lokalu pewne działania, ale nie może o nich publicznie informować, ponieważ byłoby to niekorzystne dla sprawy. Taka sytuacja nie przypadła do gustu radnej Marcie Babicz, która wielokrotnie podnosiła już na sesjach sprawy naruszania porządku i ciszy nocnej w miejscach sąsiadujących z całodobowymi sklepami monopolowymi. Radna nie kryła oburzenia faktem że jedynym powodem zamykania lokalu może być sprzedaż alkoholu nieletnim lub nietrzeźwym. Lokal narusza ciszę nocną, niszczone jest mienie publiczne, i bulwersujące jest to że to nie wystarcza do jego zamknięcia, że tylko sprzedaż alkoholu nietrzeźwym lub nieletnim pozwoli zamknąć lokal – mówiła Marta Babicz.
Zapędy części radnych były tonowane przez Bogdana Kosturkiewicza:* Nie możemy walczyć z łamaniem prawa podejmując działania, w których sami złamiemy prawo. Musimy postępować zgodnie z tym, co nam wolno * - wyjaśniał Bogdan Kosturkiewicz.
Problem dostrzegają również inni radni. Dla Wojciecha Cholewy opisywana sytuacja stała się przyczyną złożenie wniosku dotyczącego przygotowania przez Radę odpowiednich strategii radzenia sobie przez miasto w ogóle z problemami dotyczącymi bezpieczeństwa w Bochni: Nie możemy okazać się radnymi bezradnymi. Wielokrotnie bywało już, że dany problem jest omawiany na sesji ale nie wynikają z tego żadne postanowienia. Zajmujemy się tylko sprawozdawczością, a nie ma planowania i realizacji. Proponuję, żeby odpowiednie komisje Rady Miasta i instytucje spróbowały wypracować jakieś mechanizmy postepowania, żeby poprawić bezpieczeństwo - zaproponował radny Cholewa.
Na sali obrad pojawił się pełnomocnik właściciela lokalu - Szymon Firek. Złożył on publiczne wyjaśnienie dotyczące woli doprowadzenia do porozumienia między właścicielem lokalu a mieszkańcami:* Pełnomocnictwo do reprezentowania właściciela otrzymałem niedawno i o sprawie dowiedziałem się post factum. Sam właściciel nie mógł być dzisiaj obecny ze względu na stan zdrowia – został poszkodowany w pewnym wydarzeniu. Zobowiązuje się do przekazania uwag właścicielowi i podejmę działania w celu konsensualnego rozwiązania sprawy. *
Wyjaśnienia te jednak nie zadowoliły przewodniczącego Rady Miasta – Kazimierza Scisłę: Pańskie stwierdzenia są takie, że właściwie nic nam pan nie powiedział. Podziwiam pana, że pan tu do nas przyjechał, ale my oczekujemy na konkrety, bo inaczej skończy się tak, że my tu sobie porozmawiamy a problemy pozostaną – mówił Ścisło. Szymon Firek nie mógł jednak na razie nic konkretnego obiecać: Trudno mi mówić o konkretach skoro jeszcze nawet nie widziałem lokalu – przyznał.
Szymon Firek nie krył swojego podekscytowania tym, że sprawa wywołuje tak wielkie zainteresowanie lokalnej społeczności i mediów i był tym faktem dość zdziwiony. Nie chciał również zdradzić, zasłaniając się tajemnica zawodową, od jak dawna współpracuje z właścicielem lokalu Boonga – Boonga, stwierdzając tylko krótko, że w tej konkretnej sprawie współpraca trwa od niedawna.
[MK]