Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2008-06-25 05:14:39 przez system

Co dalej z urządzeniami do utylizacji śmieci?

Urządzania, które pozostały po nigdy nie zrealizowanej inwestycji budowy zakładu utylizacji śmieci na terenie miasta Bochni już 6 lat spoczywają na terenie oczyszczalni ścieków. Ich wartość rynkowa w chwili zakupu wynosiła 3 mln złotych. Obecnie warte są tyle, za ile ktoś będzie chętny je kupić. Możliwe, że mogą mieć po prostu wartość złomu.

Na wczorajszej konferencji prasowej, oprócz ogólnych informacji o budżecie na przyszły rok oraz kompleksowym planie remontu i naprawy dróg i chodników w mieście (o czym napiszemy niedługo), dowiedzieliśmy się, jak na dzień dzisiejszy wygląda sprawa zbycia urządzeń, mających kiedyś służyć do utylizacji śmieci. Zysk z ich sprzedaży obecne władze obiecały w swej kampanii wyborczej przeznaczyć na zrealizowanie szeregu inwestycji drogowych. Cały czas są prowadzone rozmowy aż z trzema podmiotami i problem polega na tym, że do tej inwestycji trzeba przekonać również województwo czyli Pana Marszałka i zarząd wojewódzki. Na ostatnim spotkaniu w urzędzie marszałkowskim gdzie byli obecni przedstawiciele wszystkich gmin z obszaru Małopolski, nasza koncepcja spotkała się, jako jedyna, z pozytywną oceną ekspertów. Czy się spotka z pozytywną oceną władz samorządowych, trudno powiedzieć — powiedział burmistrz. Jak także przyznał, władze Bochni zaproponowały budowę zakładu utylizacji odpadów komunalnych, który m.in. byłby wyposażony w kompostownię, spalarnię i w urządzenia do segregowania śmieci. W takich zakładach można by jeszcze wykorzystać urządzenia z Bochni. To jest jednak zadanie, które przerasta możliwości budżetowe miasta i jego powodzenie zależy od decyzji nie tylko władz województwa ale także od ministra. Obecnie jest przygotowany wojewódzki plan gospodarki odpadami, który włączony będzie do planu krajowego. Taki plan (KPGO) będzie niedługo przedstawiany Radzie Ministrów. Władze chcą, by w tym projekcie plan wybudowania zakładu utylizacji śmieci, zlokalizowany blisko bocheńszczyzny także był ujęty. Na razie kwestia ostatecznej zgody i lokalizacji nadal jest nierozstrzygnięta. Rozmowy trwają. Burmistrz zaznaczył, że problem odpadów nie jest tylko problemem Bochni, ale Małopolski w ogóle i tak należy nań patrzeć. Jeżeli nie będzie takiej świadomości wśród marszałka i samorządowców to kiedyś gospodarka odpadami stanie się dla wszystkich poważnym kłopotem. Jedna z bardziej interesujących wypowiedzi Pana Burmistrza, dotycząca tej sprawy, odnosiła się do interesu miasta. Pan Burmistrz wyraził się następująco: "Kiedyś skutecznie agitowałem przeciwko budowie tego zakładu utylizacji odpadów komunalnych na terenie Bochni i przeciwko sprowadzaniu tych urządzeń do Bochni czyli za czasów jednego, później drugiego burmistrza, no i tak w tej chwili muszę agitować na rzecz, bo taki jest interes miasta, wykorzystania tych urządzeń na terenie zakładów odpadów komunalnych". Kiedyś Pan Burmistrz był skutecznie przeciw i teraz zapewne także byłby przeciw takiej inwestycji blisko miasta. Otóż co do interesu miasta to wydaje się, że owszem miasto miało by interes, gdyby kompostownia działała, a do niej ustawiała by się kolejka innych miast, które z pocałowaniem rączki zapłaciłyby okrągłe sumki za jej usługi. To oczywiście byłby interes. Ale niestety, zakładu utylizacji nie ma, gdyż jak sam Pan Burmistrz przyznał kiedyś był skutecznie przeciw i razem z władzami gminy utrącili tę intratną inwestycję. Nie ma zakładu i nie ma także kasy, rzecz oczywista. Jakże więc tu coś mówić o interesie? Wychodzi więc na to, że tym interesem jest to właśnie, by miasto pieniędzy nie miało. Dziwne to trochę, choć zgódźmy się, że owszem - względy estetyczne i lokalizacja też są ważne, ale nie mówmy w takim razie o interesach, bo jeśli chodzi o nie to kiedyś je po prostu zaprzepaszczono. A że jest estetycznie i bez kontekstu śmieci? Też fajnie, choć zapewne dużo biedniej.

PW