Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2012-10-24 09:57:12 przez system

Dwaj panowie na wiszącej kładce, czyli….

<p>…inwestycja w Damienicach pod obstrzałem Komisji Rewizyjnej Rady Miasta</p>

Na wtorkowym (23 października) posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miasta sporo czasu poświęcono problemowi kładki w Damienicach. Podczas ostatniej sesji Rady we wrześniu pojawił się, wycofany później, projekt uchwały, w którym radni mieli wyrazić zgodę na dodatkowe współfinansowanie remontu tej kładki. Tymczasem ...

... okazało się, że remont został już wykonany a kładka uroczyście odebrana dość dawno, bo w czerwcu.

Wyrażania zgody na współfinansowanie inwestycji, która już została wykonana, zabrania ustawa o finansach publicznych, dlatego też radni postanowili dokładnie przyjrzeć się problemowi kładki.

Przyjęta w ubiegłym roku uchwała zakładała równorzędność inwestorów: Gminy Bochnia i Miasta Bochnia. Remont kładki miał zostać sfinansowany przez województwo z funduszy przeznaczonych na likwidację skutków powodzi, natomiast samorządy miały się po równo podzielić tzw. kosztami niekwalifikowanymi, czyli projektu, nadzoru autorskiego i budowlanego, co też później się stało. Miasto uczestniczyło również w przetargu na wykonawcę remontu. W trakcie jednak samych prac okazało się, że są konieczne do wykonania roboty, które nie były wcześniej zaplanowane, jak np. remont pylonów czy wykonanie dodatkowego oświetlenia. Wójt Gminy Bochnia podjął wtedy decyzję aby wykonanie tych dodatkowych prac zlecić bezprzetargowo tej samej firmie, która robiła pierwszy etap inwestycji. Swoją decyzję tłumaczył tym, że gdyby ogłosił przetarg na te dodatkowe prace, wtedy utraciłby gwarancję na roboty podstawowe.

W ocenie radnego Adama Korty wójt, zlecając dodatkowe prace liczył na to, że i one, jako konieczne, zostaną zrefundowane ze środków powodziowych. Tymczasem najwyraźniej spotkał się z odmową ze strony wojewody i wystąpił do Miasta aby się z nim podzieliło kosztami. Stąd na wrześniowej Radzie pojawił się zakwestionowany przez radnych projekt uchwały.

  • W takiej sytuacji – wyjaśnił nam radny Korta – powinna powstać komisja wspólna, która oceniłaby co i za ile zostało zrobione i spisać tzw. protokół konieczności. I wówczas burmistrz mógłby wystąpić do Rady o dołożenie się gminie Bochnia do poniesionych kosztów. Rada zapewne by się zgodziła. Tymczasem zaczęto sprawę jakby od drugiej strony.

Z wyjaśnień na temat damienickiej kładki, złożonych przez naczelnik Wydziału Inwestycji jasno widać, że wójt Gminy Bochnia całkowicie zdominował swojego, z założenia równorzędnego partnera w tej sprawie. Świadczy o tym autorytarne powierzenie wykonania dotykowych prac temu samemu wykonawcy bez przetargu, ale i inne rzeczy. Na przykład większość dokumentacji dotyczącej kładki znajduje się w Urzędzie Gminy. Po wrześniowej sesji przewodniczący Komisji rewizyjnej, Wojciech Cholewa zwrócił się do burmistrza z wnioskiem, aby tę dokumentację przedstawił radnym miasta. Naczelnik WI stwierdziła, że miasto poprosiło gminę o cały szereg dokumentów i do tej pory ich nie otrzymało.

Podpisu strony miejskiej nie ma też na protokole odbioru remontu, mimo zapewnień, że przedstawiciele Miasta uczestniczyli w tym odbiorze. – Na jakiej podstawie więc miasto wypłaciło gminie owych 50% kosztów niekwalifikowanych? – zapytywali członkowie KR.

Informacja o perypetiach z remontem feralnej kładki ma być przedstawiona na najbliższej sesji Rady Miejskiej i wtedy też zapewne zapadnie decyzja, co dalej z jego finansowaniem.

eb