Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2008-12-21 05:58:38 przez system

Kazimierz Wielki: gwałciciel i morderca

Tak przynajmniej twierdzi jeden z ogólnopolskich portali internetowych, który na głównej stronie opublikował poniższy artykuł. Zamieszczamy go w całości, bez skrótów, by Czytelnik mógł sobie wyrobić pogląd, jak za pomocą odpowiedniego doboru jednych faktów i kompletnego przemilczania innych można udowodnić dowolną tezę. Mamy więc łotra na pomniku?

Jeden z najbardziej lubianych władców Polski, ten, który zastał ją drewnianą, a zostawił murowaną, był w rzeczywistości człowiekiem opętanym obsesjami, gwałcicielem, podwójnym bigamistą i mordercą.

Gwałt i hańba

Kłopoty z Kazimierzem zaczęły się właściwie już w czasach jego młodości. Był to chłopiec porywczy i nierozważny, nie liczący się z nikim i niczym w swoim otoczeniu. Do największej afery związanej z jego osobą doszło podczas wizyty króla Władysława Łokietka i jego syna w stolicy Węgier Budzie. Tam właśnie wpadła Kazimierzowi w oko młoda dwórka królowej węgierskiej Klara Zach. Książę był już wtedy żonaty. Kazimierz zwabił Klarę pod jakimś błahym pretekstem do swojej komnaty, a następnie brutalnie zgwałcił; dziewczyna była dziewicą i należała do rodziny liczącej się na Węgrzech. Jej ojciec postanowił, że nie puści sprawy płazem i w porywie wściekłości rzucił się na Kazimierza z mieczem, ale ten został zasłonięty przez jednego z rycerzy. Rzecz miała miejsce w komnacie audiencyjnej królowej Węgier. W XIV stuleciu nie przyzwalano na takie zachowania. Kazimierz był synem ważnego politycznego partnera Korony Węgierskiej, postanowiono więc przykładnie ukarać rodzinę porywczego magnata. On sam został skazany na śmierć, a biedną Klarę oszpecono, obcinając jej nos, i wożono po mieście, pokazując gawiedzi. Sam Kazimierz wstydliwie i potajemnie wyjechał z Węgier, obawiając się zemsty krewnych Klary. Najbardziej przyzwoicie zachował się w tej całej historii stary król Władysław, który o wiele bardziej zasłużył na miano wielkiego niż jego niezrównoważony syn. Wszystkich członków rodziny Zach prześladowanych na Węgrzech przyjął w granicach swego królestwa i udzielił im bezterminowej gościny. Niestety Władysław umarł, a jego miejsce zajął Kazimierz, co w znaczący sposób wpłynęło na losy Polski.

Obsesje młodego króla

Kazimierz został mężem litewskiej księżniczki Aldony jeszcze we wczesnej młodości. Było to małżeństwo polityczne, które umocniło antykrzyżacki sojusz Polski i Litwy. Księżniczka urodziła swojemu mężowi dwie córki, z których najstarsza wydana została za księcia pomorskiego. Aldona zmarła po drugim połogu, a Kazimierz prawie natychmiast pojął za żonę księżniczkę heską Adelajdę. Po roku pożycia, które miało dać królowi następcę tronu, okazało się, że Adelajda jest bezpłodna. Król wystąpił więc do papieża o unieważnienie małżeństwa. Uzyskał separację i od razu zabrał się do szukania nowych kobiet. Nawiązał romans z Krystyną Rokiczanką, czeską mieszczką, która najprawdopodobniej została mu podsunięta przez dwór cesarski lub brandenburski w charakterze szpiega. Rokiczanka na dobre zawróciła w głowie królowi. Przestał myśleć o polityce i państwie, a zaczął realizować swe osobiste zachcianki. Wziął nawet potajemny ślub ze swoją kochanką, choć dobrze zdawał sobie sprawę, że jego reputacja wcale na tym nie zyska, a wręcz przeciwnie - uznany zostanie za człowieka niezrównoważonego i łasego na wdzięki kobiet. Małżeństwo z Rokiczanką nie dawało królowi nic, było politycznym strzałem w kolano. Kazimierz zorientował się dość szybko, że tego rodzaju posunięcia nie przysporzą mu zwolenników ani chwały. Gdy był w formalnym, poświadczonym przez Kościół związku z Rokiczanką, poślubił księżniczkę żagańską Jadwigę. Dopuścił się więc tym samym bigamii. Całe szczęście Rokiczanka wkrótce zmarła i Kazimierz mógł ujawnić swoje małżeństwo z księżniczką z Żagania. Przez cały czas trwania tych afer jego legalna żona Adelajda Heska żyła w najlepsze i była decyzją papieża jedynie odseparowana od swego męża. Dopuścił się więc Kazimierz bigamii podwójnej.

Morderstwo

Król nie poprzestał na jednym romansie. Kiedy okazało się, że nowa żona, księżniczka żagańska, także rodzi mu córki, poszukał sobie innych kobiet, które jakby na złość jego polityce rodziły mu synów. Z nieprawego Kazimierzowego łoża było ich kilku. Prowadzenie się króla wzbudzało niechęć i obawy co do przyszłych losów królestwa. Kiedy jeden z księży krakowskich, oburzony postępkami króla, napiętnował go publicznie, nasz ukochany władca rozpłatał mu głowę mieczem. Pokutował potem przez wiele miesięcy i wystawił własnym staraniem i kosztem kilka kościołów, zwanych kościołami ekspiacyjnymi, aby odkupić swoją winę. Fakt pozostaje jednak faktem: król wolał się łajdaczyć, niż myśleć o sprawach państwa. Na swojego następcę wybrał króla Węgier Ludwika, a w razie jego bezpotomnej śmierci tron krakowski objąć miał jego wnuk z Pomorza Kaźko, który od młodości utrzymywał kontakty z domem brandenburskim. Kazimierz oddawał mu w lenno spory kawałek królestwa, które po objęciu tronu przez wspomnianego Kaźka miałoby się stać na powrót integralną częścią Korony. Wziąwszy pod uwagę polityczne sympatie Kazimierzowego wnuka, należało raczej wątpić w to, że zastosuje się on do wskazań swego starzejącego się i mającego najwyraźniej słabe rozeznanie polityczne protektora. Całe szczęście Kaźko był jeszcze bezrozumnym i egzaltowanym szczeniakiem i nie miał cierpliwości, by czekać na swą życiową szansę. Uciekł do Niemców, zanim przyszło do dziedziczenia.

Porzucając długoletnie starania swego ojca Władysława o uznanie praw Polski do Śląska, które to prawa należały się Polsce, zważywszy na rodowód dynastii książęcych na Śląsku, zrzekł się Kazimierz definitywnie najżyźniejszej i najbardziej cywilizowanej dzielnicy, jaka kiedykolwiek należała do Korony Królestwa Polskiego. Porzucił myśl o budowaniu państwa na wzór monarchii pierwszych Piastów i odwrócił się plecami do Zachodu, skupiając swą uwagę na granicy z Węgrami i na Rusi Czerwonej. Dla świętego spokoju obstawił granicę ze Śląskiem linią umocnionych zamków, które noszą dziś nazwę Szlaku Orlich Gniazd i wszystkie są w kompletnej ruinie.

Prócz rozmaitych rozrywek łóżkowych król Kazimierz lubił także polowania. Na jednej z łowieckich wypraw, w okolicach dzisiejszego miasta Włoszczowa, postanowił zakłuć oszczepem dzika. Okazało się jednak, że przerażony dzik był sprytniejszy od króla i rozorał mu udo swoimi szablami. Kazimierz znajdował się wraz z orszakiem daleko od siedzib ludzkich, w drodze do Krakowa dostał wysokiej gorączki i zmarł najprawdopodobniej na skutek zakażenia organizmu. Pozostawił po sobie wspomniane wyżej zamki na śląskiej granicy i nieuregulowaną kwestię następstwa tronu. Nie można w żaden sposób nazwać uregulowaniem obdarzenia koroną Ludwika Węgierskiego, który rozpoczął zgubny dla państwa zwyczaj kupowania sobie przychylności możnych rozdawaniem przywilejów. Następca Kazimierza nie odwiedzał prawie w ogóle Krakowa. Królestwo nadal było w śmiertelnym niebezpieczeństwie, zagrażali mu Krzyżacy i Brandenburczycy, ochrona przed cesarzem też była mocno wątpliwa. Wnuk Kazimierz mógł rościć sobie prawa do części ziem polskich, powołując się na obietnice swego dziadka dotyczące dziedziczenia korony. Sytuacja prawna królestwa wyklarowała się na niekorzyść Kazimierza, bo Śląsk miał już do roku 1945 pozostać poza granicami Polski. Oto osiągnięcia króla, którego uważa się za najwybitniejszego po Bolesławie Chrobrym władcę Polski."

Tekst ukazał się na portalu www.o2.pl pod wdzięcznym adresem o2 - Doza Kultury: <http://doza.o2.pl/?s=4097&t=11537>

Well... wychodzi na to, że nasi dziadowie, wznosząc pomnik Kazimierzowi, okazali się niezłymi oportunistami, bo wiedząc o tym, o czym pisze portal (to wiedza powszechnie znana nie od dziś) uwiecznili postać do cna zepsutą, zwykłego łajdaka w królewskich szatkach. Mało tego — jurność króla, w opinii autora artykułu nie szła z jego talentami politycznymi, bo "wolał się łajdaczyć, niż myśleć o sprawach państwa", "odwrócił się plecami do Zachodu" albo "przestał myśleć o polityce i państwie, a zaczął realizować swe osobiste zachcianki" itepe itede.

Wszystkim są doskonale znane słabostki królewskie, zwłaszcza jego pociąg do płci pięknej. Nie rozgrzeszając go jednak z owych bezeceństw należy wspomnieć, że sprawa, wspomniana w artykule, Klary Zach, wcale nie jest tak oczywista, jak ją przedstawia artykuł. Współczesne wydarzeniu przekazy wcale nie łączą zhańbienia Klary jako przyczyny ataku jej ojca na rodzinę królewską. Czynią to znacznie późniejsze źródła krzyżackie. Ale dajmy temu pokój.

Oto krótka lista osiągnięć króla "gwałciciela i mordercy":

Polityka zagraniczna

Jako władca unormował stosunki z Czechami i Zakonem Krzyżackim. W 1335 udało mu się uzyskać od czeskiego króla Jana Luksemburskiego zrzeczenie się pretensji do polskiego tronu. Ostatecznie w 1348 w Namysłowie zawarł pokój z Czechami.

Na mocy pokoju kaliskiego z 1343 r. odzyskał zajęte przez Krzyżaków Kujawy i ziemię dobrzyńską. Rzeczywiście zrzekł się swych praw do Śląska, ale późniejsze wydarzenia pokazują, że było do posuniecie czysto dyplomatyczne — więcej w danej chwili "nie mógł ugrać". Pod sam koniec życia przygotowywał wyprawę na Śląsk, ale śmierć przeszkodziła mu w realizacji tych planów. W pokoju z Krzyżakami (który utrzymał się aż... do 1409 r.) rzeczywiście zrzekł się praw do Pomorza Gdańskiego, ale w swej tytulaturze wcale nie zaprzestał wymieniać Pomorza jako swej ziemi.

Głównym sojusznikiem Kazimierza Wielkiego na arenie międzynarodowej byli Węgrzy. Z ich pomocą w latach 1340-1349 przyłączył do Polski większą część Rusi Halicko-Włodzimierskiej.

Polityka wewnętrzna

Polityka Kazimierza Wielkiego dążyła do scentralizowania i umocnienia władzy opierając się na miastach i szlachcie. Największym zagrożeniem tej polityki byli główni możni. Dlatego król starał się ograniczyć potęgę ekonomiczną możnych i duchowieństwa oraz podporządkować Kościół władzy królewskiej.
Jedną z reform było przeobrażenie urzędu starosty, spowodowane zrastaniem się poszczególnych ziem w jedno państwo i stabilizacja władzy centralnej. Starosta miał władzę policyjną, karno — sądowniczą i wojskową. Zarządzał majątkiem królewskim.

Kazimierz wprowadził istotne zmiany w sądownictwie i ustawodawstwie. Ważną reformą było utworzenie w Polsce własnych instancji odwoławczych od istniejących w miastach sądów ławniczych. W ten sposób powstały tak zwane wyższe sądy prawa niemieckiego. Miało to na celu uniezależnienie naszego mieszczaństwa od obcego sądu apelacyjnego w Magdeburgu. W latach 1346 - 1347 z polecenia Kazimierza Wielkiego wykonana została kodyfikacja praw w postaci statutów wiślicko-piotrkowskich. Było to wydarzenie ogromnej wagi. Statuty tworzyły system norm prawnych, zapobiegających różnego rodzaju nadużyciom.

Kazimierz zreformował organizację sił zbrojnych. Podstawą polskich sił zbrojnych była jazda złożona z konnych rycerzy. Jeżeli dochodziło do ataku na miasto wszyscy mieszkańcy mieli obowiązek stanąć w jego obronie. W ciężkich przypadkach do walki wzywano także chłopów w pospolitym ruszeniu. Chłopska piechota odgrywała dużą rolę przy zdobywaniu miast i zamków. Kazimierz Wielki stworzył ruch chorągwiany. Wojsko składało się z oddziałów, których nazwy pochodziły od znaków i proporców. Istniały chorągwie rodowe, zarządzane przez możnych, w ich skład wchodzili rycerze służebni zależni od nich. Powstały chorągwie ziemskie. Zarządzali nimi kasztelanowie i wojewodowie. Służyła w nich niezależna szlachta i sołtysi. Szlachta i sołtysi musieli stawać na wezwanie chorągwi terytorialnych. Dbano także o dyscyplinę w wojsku.

Niemniej ważną sprawą było budownictwo obronne. Polska Kazimierza Wlk. nie tylko zaczęła doganiać pod tym względem sąsiadów, lecz inwestycje te pozostawiły po sobie zaplecze gospodarcze, a więc wapienniki i cegielnie. Za czasów Kazimierza wybudowano 53 zamki i 27 murowanych fortyfikacji miejskich.

Wielkie też są zasługi Kazimierza na polu gospodarczym. Otoczył opieką miasta, co nie było w zwyczaju u jego ojca. Nadał przywileje handlowe Krakowowi. Za panowania Kazimierza założono niemal 100 nowych miast. Fundowanie miast na prawie niemieckim powodowało, że zarówno chłopi, jak i specjaliści z Zachodu emigrowali do... Polski.
Skarb państwa opierał się na dochodach z rozległych dóbr królewskich. Dzięki rewindykacji dóbr, które znalazły się nie zawsze zgodnie z prawem w rękach szlachty i Kościoła skarb zwiększył swoje dochody. Lokacje zaś nowych wsi i "melioracje" starych wzmogły ich dochodowość. Zwiększeniu dochodów sprzyjała również zmiana nadzwyczajnego poradlnego na coroczny podatek. To samo spowodował rozwój handlu. Zachowane regalia (szczególnie żupy solne w Bochni i w Wieliczce) stanowiły ważną część dochodu króla. W 1368 r. Kazimierz przeprowadził reorganizację administracji tych salin, wydając ordynację górniczą. Wprowadził też urząd żupnika. Dochody wpływały również z mennic. Kazimierz przeprowadził reformę monetarną w 1338 roku. Jako pierwszy władca polski bił monetę groszową – grosz krakowski.

Jedną z największych zasług Kazimierza Wielkiego było ufundowanie w 1364 Akademii Krakowskiej. Szkoła była wzorowana wedle praw, którymi kierowały się uniwersytety w Bolonii i Padwie, lecz zastosowano także schematy znane z Neapolu. Kazimierz chciał przede wszystkim, aby nowa szkoła kształciła prawników, którzy mogliby pokierować i wzmocnić administrację państwową, o którą tak bardzo dbał. Uczniowie Akademii mieli wiele przywilejów, takich jak zwolnienie z ceł i opłat.

Za panowania Kazimierza Wielkiego na terenie Małopolski powstało wiele gotyckich budowli, których lwia część była fundacjami królewskimi. Oprócz licznych zamków i miast wraz z obwarowaniami rozmieszczonych na terenie całego Królestwa był zaangażowany w liczne inwestycje w Krakowie, przede wszystkim na terenie Wawelu. Objął po Władysławie Łokietku patronat przy rozbudowie katedry, gdzie postawił monumentalny nagrobek dla swojego ojca. Rozbudowany został także zamek wawelski, którego fragmenty z tych czasów zachowały się do dziś (część północno wschodnia, z Wieżą Duńską, Kurzą Stopą, oraz Salą Kazimierzowską). W założonym przez monarchę Kazimierzu ufundował dwie wielkie świątynie - farę p.w. Bożego Ciała, oraz kościół p.w. Św. Katarzyny i Małgorzaty wraz z klasztorem Augustianów, których monarcha sprowadził z Pragi.

I pomyśleć, że to wszystko stało się w przeciągu 37 lat jego panowania! Cóz zatem kieruje autorami podobnych tekstów? Co kierowało tymi, którzy zupełnie niedawno usiłowali Władysława Warneńczyka uczynić patronem... homoseksualistów, opierając się na kilkuzdaniowym tekście ze średniowiecznej kroniki? Zwykła pogoń za sensacją? A może nie — może chęć pokazania nam, że wszystko co naokoło, co tu i teraz, ale i co było - to wszystko jedno bagno i gnój. Jesteśmy narodem karłów, ale i karłów za królów mieliśmy... nie to, co taka Anglia, Francja czy Niemcy...

To tak gwoli sprostowania paszkwila o królu. To jak — wart czy niewart Kazek pomnika?