Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2023-09-12 17:36:12 przez Czas2012

Nie warto iść na film o Pileckim – sprawdź dlaczego

W piątkowe popołudnie (8.09) w Bochni gościła dr Anna Mandrela, autorka książek o Witoldzie Pileckim. W sali kameralnej MDK spotkała się z sympatykami historii oraz lokalnymi działaczami Konfederacji. W blisko dwugodzinnym spotkaniu autorka poruszyła niepokojący problem zafałszowywania historii w powstających w ostatnich czasach filmach dotykających naszej najnowszej historii.

W swym wykładzie Anna Mandrela najwięcej uwagi poświęciła dziełu filmowemu „Raport Pileckiego„ który miał opowiadać historię rotmistrza Witolda Pileckiego. Jak wskazała, film nie trzyma się faktów historycznych, a reżyser sam wymyśla historię. Jak podkreśliła autorka książek o Pileckim, mimo prób dotarcia do twórców filmu, nie byli oni zainteresowani konsultacją historyczną. W samym filmie pokazane są sceny, które nie miały miejsca w rzeczywistości. Taka scena dotyczy zarówno rozstrzeliwania przez Niemców więźniów, co nieświadomy widz może kojarzyć, że jest to zemsta Niemców za ucieczkę Pileckiego, jak i przedstawienia wydarzeń w których główny bohater miał się spóźniać. Spóźnianie jednak nie leżało w charakterze rotmistrza, a scena ukazująca jego spóźnienie, co pociągnęło w scenach filmowych poważne konsekwencje w postaci aresztowań, nigdy nie miała miejsca w rzeczywistości. Tak samo jak rozstrzeliwanie więźniów. Inna zmyślona całkowicie scena to zlecenie przez Pileckiego wykonania wyroku śmierci na donosicielu i zdrajcy. Egzekucja ta miał być wykonana bez sądu, co obciąża głównego bohatera. Rzeczywistość była jednak inna. Do egzekucji doszło lecz na żydowskim szmalcowniku, którego Pilecki dokładnie opisał dla podziemia i nad którym przeprowadzono proces. Tego rodzaju prawdziwe sceny, pokazujące żydów jako szmalcowników, są obecnie cenzurowane i niepoprawne politycznie i zapewne dlatego w filmie zostały albo pominięte albo przeinaczone.

Film nie pokazuje również głębszego kontekstu historycznego. Nie jest wyjaśnione kim są oprawcy Pileckiego w UBeckim więzieniu. Widz może mieć wrażenie, że to rozgrywka między Polakami. Tym czasem jednym z katów Pileckiego był Józef Różański, który posługiwał się także nazwiskiem Goldberg – żyd z pochodzenia oraz drugi oprawca Eugeniusz Chimczak z pochodzenia Ukrainiec. Film, mimo, że dofinansowany z pieniędzy podatników, według autorki, nie spełnił swojego zadania i pokazuje Witolda Pileckiego w złym świetle, nie jako bohatera ale wręcz hipokrytę. Mimo, że treści raportów Pileckiego opisujących stalinowską rzeczywistość w powojennej Polsce twórcom filmu były bez wątpienia znane, z filmu się tego nie dowiemy.

Film finansowany był wyłącznie z państwowych pieniędzy i mimo sporych wydatków, jak podkreśla Anna Mandrela, nie mamy być z czego dumni.

Drugi zapowiadany film też nie rokuje najlepiej. Jego podstawą ma być książka „Ochotnik„ Jack'a Fairweather'a. Jeżeli tak będzie to jedna z pierwszych scen zaczyna się od sytuacji pokazujących Polaków jako antysemitów, rzucających kamieniami w okna żydowskich domów. A innym wątkiem są rzekome zbrodnie Polaków na żydach w Powstaniu Warszawskim. Jak przedstawiony będzie w nim Witold Pilecki, nie wiadomo.

Film „Raport Pileckiego„ nie był jedynym filmem omówionym podczas spotkania. Było ich kilka. Co pokazuje się na ekaranach w innych krajach niech przykładem będzie ukraiński film „Dowbusz„ , (grali w nim również polscy aktorzy -m.in. Agata Buzek), o którym jeden z ukraińskich recenzentów napisał: „Film Dowbusz, o legendarnym zbójniku, który walczył z polskimi panami, to pokaz wyrafinowanej polonofobii. Polaków przedstawiono w nim karykaturalnie jako kompletnych idiotów. Niczym czarne charaktery w radzieckich filmach propagandowych. Ja bym tego lepiej Polakom nie pokazywał”. I rzeczywiście film w Polsce nie jest ciągle dostępny.

Paweł Wieciech