Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2019-09-18 17:59:05 przez Czas2012

Rocznica sowieckiej agresji-upamiętnienie plutonowego Stefana Pałczyńskiego

Wczoraj 17 września minęła 80. rocznica napaści sowieckiej na Polskę. Ten akt agresji był skutkiem polityki prowadzonej przez tzw. obóz sanacji, polityków pozostawionych u władzy przez Józefa Piłsudskiego.

Napaść Związku Sowieckiego na Polskę 17 września 1939 roku była bezpośrednim skutkiem paktu między niemiecką III Rzeszą a Związkiem Sowieckim, paktu który do historii przeszedł pod nazwą pakt Ribbentrop – Mołotow. Formalnie była to umowa międzynarodowa z 23 sierpnia 1939 roku, będąca paktem o nieagresji pomiędzy III Rzeszą i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zgodnie jednak z tajnym protokołem dodatkowym który zawierała, stanowiącym do niej załącznik, dotyczyła rozbioru terytoriów lub rozporządzenia niepodległością suwerennych państw takich jak Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Rumunia czy Finlandia. Skutkowała de facto IV rozbiorem Polski i pociągnęła za sobą brutalne represje, aresztowania, zsyłki, masowe morderstwa, konfiskaty majątków ludności polskiej i całkowite zdegradowanie funkcjonowania Państwa Polskiego na podlegającym sowietom terytorium. W chwili kiedy polska armia toczyła wojnę obronną przeciw III Rzeszy, sowiecki najazd określany jest mianem aktu ”wbicia noża w plecy”.

Pośrednią jednak przyczyną podpisania paktu dwóch sąsiadów przeciwko Polsce była polityka prowadzona przez obóz sanacji, ludzi związanych z Józefem Piłsudskim (byłych legionistów, lewicowców z PPS czy chłopów PSL „Wyzwolenie”) i brak zgody rządu Felicjana Sławoj Składkowskiego, w którym ministrem spraw zagranicznych był sanacyjny oficer płk Józef Beck, były adiutant Józefa Piłsudskiego, na niemieckie żądania. Były to przypomnijmy: powrót do Rzeszy Wolnego Miasta Gdańsk, korytarz na Pomorzu z eksterytorialną autostradą i linią kolejową, polska autostrada i linia kolejowa na terytorium gdańskim, gwarancja dla Polski dalszej możności sprzedawania towarów w Gdańsku, uznanie wzajemne granic obu państw (w razie konieczności – podpisanie gwarancji terytorialnych) oraz przedłużenie niemiecko-polskiej deklaracji o nieagresji na 25 lat. III Rzesza szykując się do wojny przeciw zachodnim państwom europejskim chciała zapewnić sobie spokój na wschodzie, chcąc najpierw porozumieć się z Polską. Rząd polski takiej gwarancji Hitlerowi nie zapewnił odrzucając jego żądania, czego skutkiem było porozumienie się III Rzeszy ze Związkiem Sowieckim 23 sierpnia 1939 r. czego uwieńczeniem był wyżej wspomniany pakt. Jednocześnie polscy politycy odrzucając żądania Adolfa Hitlera naiwnie przyjęli zapewnienia przedstawicieli rządów Anglii w postaci gwarancji bezpieczeństwa czy Francji w postaci umów wojskowych. Zapewnienia aliantów o pomocy jak wiemy nie pociągnęły za sobą żądnych realnych skutków. Szczególnie brytyjskie gwarancje bezpieczeństwa, mimo podpisania umowy dwustronnej, okazały się na zimno i z premedytacją skalkulowaną prowokacją i planem by pierwsze uderzenie odwrócić od wyspy i przekierować na inną część kontynentu czyli na Polskę. O Pakcie Ribbentrop-Mołotow jeszcze przed wybuchem wojny wiedziały i USA i państwa zachodnie jak Wielka Brytania, Francja i Włochy. Jedynie rząd Polski (minister Józef Beck) i jego wywiad (płk. dypl. Józef Smoleński) byli kompletnie nieświadomi niemiecko-sowieckich uzgodnień. Ostatecznie Polska w wojnie obronnej w 1939 roku została zupełnie sama skazana na bezprecedensowy terror i eksterminację ze strony Niemiec i Związku Sowieckiego oraz na obojętność i niemoc Anglii i Francji, które, podobnie jak Polska, do wojny nie były w pełni przygotowane, mimo że jej widmo wisiało nad Europą od kilku lat.

Bocheńskie środowiska upamiętniły 80. rocznicę napaści Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku poprzez podniesienie do publicznej pamięci postaci plutonowego Stefana Pawła Pałczyńskiego, którego korzenie sięgają Bochni. Tu też miał dom rodzinny. Główna uroczystość odbyła się we wtorek 17 września w godzinach popołudniowych na cmentarzu św. Rozalii gdzie odsłonięto kamień upamiętniający bohatera walk polsko – sowieckich z 1939 r. Na uroczystość przybyły delegacje bocheńskich instytucji publicznych, władze samorządowe ze starostą i burmistrzem Bochni na czele, przedstawiciele Policji, Cechu Rzemiosł Różnych, szkół i stowarzyszeń.

Postać Stefana Pałczyńskiego przedstawiła wszystkim zgromadzonym pani Janina Kęsek kustosz Muzeum Stanisława Fishera w Bochni, która od długiego czasu zajmowała się poszukiwaniem informacji na temat naszego rodaka. Swoje okolicznościowe przemówienia wygłosili także starosta bocheński Adam Korta oraz burmistrz miasta Stefan Kolawiński.

Kim był plutonowy Stefan Pałczyński? Z zebranych przez panią Janinę Kęsek informacji wyłania się obraz polskiego wojskowego, który do końca i wiernie wykonał powierzone mu obowiązki.

Stefan Paweł Pałczyński był podoficerem Korpusu Ochrony Pogranicza. Kurs podoficerski skończył w Centralnej Szkole Podoficerskiej KOP w Osowcu. W 1938 r. został mianowany dowódcą strażnicy Kamienny Wóz, w pobliżu wsi Chroły, w pow. Głębockim na Białorusi, a 19 marca 1939 r. awansowany został do stopnia plutonowego. Zginął bohatersko broniąc się w strażnicy.

Jak podaje pani Janina Kęsek:

Dzięki informacjom od rodziny wiadomo już, że Stefan Paweł Pałczyński , syn Antoniego i Jadwigi z domu Głowackiej urodził się w Krakowie prawdopodobnie ok. 1909 r. Mimo poszukiwań archiwalnych nie udało się ustalić dokładnej daty urodzin, ani parafii, w której mógł być ochrzczony. Niedługo później, ojciec, pracownik PKP pewnie służbowo przeniesiony został do Bochni. Był dróżnikiem na przejeździe kolejowym przy ul. Krzeczowskiej. Rodzina Pałczyńskich zamieszkała w sąsiednim domu. Już w Bochni urodziły się młodsze dzieci Pałczyńskich. Antoni Pałczyński był dwukrotnie żonaty. Pierwsza żona Jadwiga, matka Stefana, została śmiertelnie potrącona przez tramwaj w Krakowie i tam jest pochowana na Cmentarzu Rakowickim. Po kilku latach Antoni Pałczyński ożenił się ponownie i z drugiego małżenstwa miał kilkoro dzieci. Była duża roznica wieku między dziećmi z pierwszego i drugiego małżeństwa. W wojsku służył Stefan Pałczyński od lat 30 tych XX w., a od 1933 r. w straży granicznej KOP (Korpus Ochrony Pogranicza), w Batalionie KOP „Podwiśle” . W 1935 r. skierowany został na kurs podoficerski w Centralnej Szkole Podoficerskiej KOP w Osowcu. W 1936 r. awansował na stopień kaprala zawodowego i powierzono mu zastępstwo dowódcy w strażnicy Jałówka. Od 6 października 1938 r. kpr. Pałczyński został mianowany dowódcą strażnicy Kamienny Wóz, w pobliżu wsi Chroły, w pow. Głębockim, a 19 marca 1939 r. awansowany został do stopnia plutonowego. W Kamiennym Wozie bardziej znany był jako Paweł Pałczyński , z pominięciem jego pierwszego imienia Stefan. W nocy z 16 na 17 września plut. Pałczyński był w sąsiedniej strażnicy i tam z jej dowódcą obserwował podejrzany ruch po sowieckiej stronie granicy. (…) Nastający świt obnażył najgorsze- zza granicy zaczęły się wlewać masy sowieckich wojsk pancernych z piechotą. Pałczyński, widząc to, ruszył pospiesznie motocyklem do własnej placówki. Tu podrywając żołnierzy, nakazał im natychmiastowe wycofanie przez pobliski bagienny tren w stronę Podświla i rozlokowanego tam batalionu KOP. Sam z zatrzymanym żołnierzem wspiął się na wieżę strażnicy przyjmując z niej walkę z pojawiającymi się napastnikami i osłaniając odwrót podwładnych. Nacierających na strażnicę czerwonoarmistów skutecznie gasił ogniem swojego karabinu maszynowego – „pulomiotu” (…)1. Początkowo granicznej strażnicy bronił wraz z kolegą, jednak kiedy ten zginął w pierwszych minutach walki, Pałczyński, samotnie stawiał opór jeszcze przez dwie godziny, aż do skończenia amunicji. Według relacji świadków zabił ok. 60 żołnierzy radzieckich. Kiedy na chwilę przerwał walkę by zbiec do piwnicy do magazynu z amunicją, jeden z czerwonoarmistów rzucił granat, który położył kres walce. Plutonowy Pałczyński ranny w brzuch długo konał w męczarniach. Nie pozwolono nikomu pomóc rannemu, a kiedy już nie żył nie wolno było pochować go. Dwaj bracia, jego przyjaciele, za kilka butelek wódki wykupili ciało Pałczyńskiego i pochowali je obok zburzonej strażnicy.

W poszukiwaniu informacji na temat Stefana Pałczyńskiego zaangażowany jest także Prezes Krajowego Stowarzyszenia Brasławian, pan Władysław Krawczuk, który obecny był na uroczystościach na cmentarzu św. Rozalii i który zachęcał do podjęcia bardziej aktywnych i częstych kontaktów między dwoma miejscowościami.

Cały tekst dostępny TUTAJ

Paweł Wieciech

Foto: Tomasz Ryncarz UM