Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2008-06-25 05:02:11 przez system

Spektakl jednego aktora

Dwie, zupełnie rożne części miała wczorajsza sesja Rady Powiatu w Bochni, obydwie za sprawą jednego człowieka, radnego Ludwika Węgrzyna. Zaczęło się od wątpliwości Joanny Solak: w jakim trybie zwołana jest obecna sesja? Problem ten podchwycił radny Węgrzyn, uważając, że sesja jest zwołana poza planem i wnioskując o jej odwołanie. Jego wystąpienie wywołało burzę polemik.

Dziennikarze obserwujący posiedzenia Rady Powiatu są przyzwyczajeni do nieustannych kontr dawnego starosty i ripost Jacka Pająka bądź innych przedstawicieli “obozu rządzącego". Tym razem byliśmy zaskoczeni gwałtownością tych wystąpień. Protestując, przeciwko, jego zdaniem, zbyt częstym posiedzeniom radny Węgrzyn użył w pytaniu do przewodniczącego RP, Ryszarda Rozenbajgiera kolokwialnego wyrażenia: “Czy pan nas chce zajeździć?" Starosta Jacek Pająk, uzasadniając potrzebę zwołania obrad, odniósł się także do tego wyrażenia, mówiąc o “wątpliwej satysfakcji" takiego przedsięwzięcia… Głos zabrał również Wacław Woźnicki, stwierdzając, że “niekonwencjonalne" zachowanie radnego Węgrzyna świadczy o tym, że albo jest chory albo…pod wpływem alkoholu. Nie przeszkodziło to ex-staroście żądać natychmiastowego głosowania nad jego wnioskiem. Dopiero wyjaśnienia radcy prawnego Starostwa przekonało go, że aby mogło dojść do głosowania radni muszą najpierw zatwierdzić porządek obrad bo dopiero wtedy sesja może zostać otwarta. Formalnej procedurze stało się zadość i przystąpiono do głosowania nad wnioskiem o odwołania posiedzenia. Przepadł on zdecydowaną większością głosów, w tym również radnych opozycyjnych, którzy zwykle głosują tak jak wnioskuje szef ich klubu. Wówczas Ludwik Węgrzyn wstał i szybkim krokiem wyszedł z sali obrad. Pod drzwiami obrócił się jeszcze i pożegnał salę uniesioną dłonią. Podpuchnięte oczy, gwałtowność ruchów, zbyt ekspresyjne zachowanie, wreszcie ten kordialny gest pożegnania na koniec - wszytko to sprawiło, że wielu pozostałym radnym stan Ludwika Węgrzyna wydał się “niewyraźny". Pozostaje jedynie spekulować, która z tez radnego Woźnickiego była prawdziwa. Trudno nie skojarzyć faktów, że zaledwie poprzedniego dnia sąd umorzył przeciwko radnemu Węgrzynowi, a zarazem - kandydatowi do senatu, postępowanie w sprawie podżegania do przestępstwa z powodu jego przedawnienia. Dalsza część obrad potoczyła się jak z płatka. Głosowano nad uchwałami: za-, przeciw-, lub wstrzymywano się od głosu, jednak bez niekończących się polemik