Z posłem Bernackim o Karcie Nauczyciela
<html />
Około 20 nauczycieli przybyło w niedzielę 10 lutego na spotkanie z posłem Włodzimierzem Bernackim, poświęcone projektowanym zmianom w ustawie Karta Nauczyciela.
Poseł Bernacki jest członkiem sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, w związku z czym ma dostęp na najświeższych propozycji legislacyjnych, jakie wkrótce mają szansę stać się obowiązującym prawem. Jedną z nich, która już przeszła przez uzgodnienia ze związkami zawodowymi, jest propozycja zmian w Karcie Nauczyciela – ustawie określającej prawa i obowiązki polskich nauczycieli.
Jak zaznaczył na wstępie propozycja zmian jest kompromisem, bowiem za cenę nie podwyższania obowiązującego wymiaru czasu pracy nauczycieli, czyli tzw. pensum (obecnie jest to 18 godzin tygodniowo plus tzw. „godzina karciana”) związki zgodziły się na pewne zmiany, do których dążyli w pierwszym rzędzie przedstawicieli samorządów, bo to głównie na ich barkach spoczywa obowiązek utrzymania polskiej oświaty.
Najważniejsze szykowane zmiany:
- skrócenie urlopów nauczycielskich - z 54 do 47 dni rocznie
- urlopy dla poratowania zdrowia: dopiero po 20 latach pracy, najdłużej przez rok czasu, skierowanie na nie wydawać będzie lekarz medycyny pracy (w tej chwili można iść na 3 roczne urlopy po 7 przepracowanych latach i kieruje na nie lekarz rodzinny)
- likwidacja tzw. dodatku wiejskiego (przysługującego za naukę w szkołach, zlokalizowanych w miejscowościach do 5 tys. mieszkańców). Zamiast niego nauczyciele, uczący w tych szkołach, otrzymają jednorazową podwyżkę w wysokości 270 zł
- zmienia się sposób naliczania tzw. średnich ustawowych (zwanych często czternasta pensją) na mniej korzystny dla pedagogów.
W opinii W. Bernackiego jest tylko kwestią czasu, kiedy dojdzie do podniesienia pensum. Uważa też, że zmiany pójdą w kierunku uczynienia z nauczyciela pracownika samorządowego, obowiązanego do 40-godzinnego tygodnia pracy.
Dyskusja, jaka wywiązała się na kanwie wypowiedzi posła, była próbą oceny kondycji sfery oświatowej. Wypowiadali się nauczyciele wszystkich szczebli szkolnych, od podstawówek po szkoły średnie i nie był to obraz budujący. Przede wszystkim rządzącym zarzucano brak wizji rozwoju edukacji, miotanie się w rozmaitych pomysłach (słynna reforma gimnazjalna), likwidację szkolnictwa zawodowego, które dopiero teraz próbuje się odbudować, upadek prestiżu zawodu. W. Bernacki wspomniał o coraz częstszych przypadkach zdarzeń o charakterze przestępczym w naszym szkołach. Podał tu garść informacji statystycznych: o ile w 2009 r. w szkołach miało miejsce 20 tys. zdarzeń kryminalnych ( m.in. 3900 wymuszeń rozbójniczych, 1200 bójek, 433 przypadki handlu narkotykami) to w 2011 r. takich zdarzeń było już 27 tys. (7500 wymuszeń rozbójniczych, 1500 bójek, 669 przypadków handlu narkotykami). Skrytykował też pomysł min. Boniego likwidacji bibliotek szkolnych i przejęcie ich przez biblioteki publiczne – to cios przede wszystkim w małe ośrodki miejskie i wsie, gdzie nie mam takich bibliotek.
Najbardziej porażająca jednak była ocena jednego z nauczycieli ze szkół średnich – programy nauczania są spłycane, współczesna polska szkoła w zasadzie przygotowuje do zdania egzaminu końcowego (test kompetencji, matura), ale nie jest zdolna do wypełnienia podstawowego zadania – do nauczenia…