Kategoria: Felietony / opinie
Opublikowano: 2012-11-10 09:32:07 przez system

Święto Niepodległości - czyje ono naprawdę jest?

Narodowe Święto Niepodległości, ustanowione na pamiątkę odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. jest naszym najważniejszym świętem państwowym.

Obserwując jednak polskie domy i ulice można dojść do wniosku, że ciągle jest to święto bardziej państwa polskiego niż zwykłych Polaków. Potrafimy nieporównywanie bardziej cieszyć się z okazji urodzin czy imienin znajomego niż z okazji jednej z najjaśniejszych rocznic w historii Polski. Bo współczesna historia kraju nad Wisłą pełna jest dat i miejsc bezprzykładnego poświęcenia jego obywateli w imię wolności i suwerenności, ale tak się składa, że większość z nich z tych dat i miejsc przypomina o klęskach czy niepowodzeniach. Z 11 listopada jest inaczej – to wciąż żywy przykład na zdolność Polaków do samodzielnego decydowania o swoich losach, zamknięty w klamrę cytatem z Piłsudskiego „piszcie sami historię swego narodu, żeby inni nie zrobili tego za was”. W 1918 r. ziściły się marzenia o wolnej Polsce. Marzenia powstańców, konspiratorów, ale także zwolenników pracy organicznej – przedsiębiorców, którzy konkurowali z obcym kapitałem, krzewicieli oświaty i kultury, którzy nie pozwolili młodym pokoleniom zapomnieć, skąd ich ród. Polska 1918 r. po równo była ich Polską.

Dzisiaj nikt, przynajmniej na razie, nie stawia nas w roli tych pierwszych, ale musimy bardziej wczuć się w rolę tych drugich. Im mniej państwo, media, tzw. autorytety poczuwają się do pielęgnowania pamięci o historii własnego kraju, do stworzenia ze wszystkich Polaków wspólnoty obywatelskiej, tym bardziej my sami musimy przejąć tę rolę.

Zacznijmy od rzeczy drobnej, nic nie kosztującej – wzorem innych pokażmy przynależność do wspólnoty Polaków masowym wywieszaniem flag w nasze, nie polityków, święto. Czy nie jest nam prywatnie żal, oglądając filmy amerykańskie, spoglądać na wszechobecność ich flagi narodowej? A niby dlaczego u nas nie może być inaczej? Z okazji czerwcowego Euro to się udało. Może więcej było w tym cepelii i owczego pędu, chęci pokazania się przed innymi, ale przecież i także o to chodzi.

Pokażmy, że nie wstydzimy się biało-czerwonych barw. Bo one będą zawsze, zmienią się politycy, przeminą dzisiejsze spory, ale te dwa kolory już na zawsze będą związane z Polską i jej obywatelami.

SI