Kategoria: Foto - wideo
Opublikowano: 2013-09-22 21:07:38 przez system

Skrzydlata husaria podbiła Dębno (foto)

Międzynarodowy Turniej Rycerski o Zloty Warkocz Tarłówny, rozgrywany corocznie we wrześniu w Dębnie, to niebywała gratka dla miłośników historii i militariów, gdyż w ciągu jednego dnia przewijają się w nim przedstawiciele prawie wszystkich epok w historii wojen. W tym roku serca widzów podbiła zdecydowanie jedna formacja – polska husaria.

Tej, być może najlepszej, a z całą pewnością najpiękniejsze kawalerii świata nie mogło zabraknąć z roku obchodów jubileuszu 330 rocznicy odsieczy wiedeńskiej, w której husarze króla Jana III Sobieskiego odegrali decydującą rolę.

Mało kto jednak wie, że husaria istniała ponad 200(!) lat, a przez bez mała sto święciła tryumfy od wybrzeża Bałtyku aż po Morze Czarne. Była najskuteczniejszą formacją zbrojną I Rzeczpospolitej, jej „pięścią pancerną”, bo chorągwie husarskie, identycznie jak późniejsze o ponad 300 lat czołgi, używane były w identyczny sposób – jako żelazny taran, służący przełamywaniu linii obronnych nieprzyjaciela.

Była to formacja niezwykle kosztowna (dobry koń husarski kosztował nieraz tyle, ile cała wieś), stad na służbie w chorągwiach husarskich mogli pozwolić sobie tylko najbogatsi szlachcice, ale służba w niej była nobilitacją i największym z możliwych zaszczytów. Nazwy największych polskich zwycięstw: Kircholmu, Kłuszyna czy Wiednia nierozerwalnie związane są właśnie z husaria i nic dziwnego, że władcy wielu państw usiłowali stworzyć taką kawalerię w swoich armiach. Nadaremnie. Bo husaria mogła być tylko jedna – wyrosła z polskiej sztuki wojennej, tworzona przez znakomitych polskich żołnierzy ze skrzydłami na zbrojach i dowodzona przez wyśmienitych, wytrawnych wodzów Rzeczypospolitej Obojga Narodów – hetmanów: Tarnowskiego, Chodkiewicza, Żółkiewskiego, Koniecpolskiego, Czarnieckiego, Sobieskiego czy Jabłonowskiego.

Turniej to oczywiście nie tylko husaria. Oprócz fantastycznych skrzydlatych jeźdźców w pełnych przepychu złoconych zbrojach i okrytych skórami lamparcimi (w Dębnie zaprezentował się Sandomierski Ośrodek Kawaleryjski) mogliśmy podziwiać średniowiecznych wojów słowiańskich i wikińskich, ale także okutych z blachy rycerzy z okresu Grunwaldu (Niepołomickie Bractwo Rycerskie). Nie brakło Orientu (pokazy walk samurajskich w wykonaniu Grupa „Katana” z Tarnobrzegu) oraz zagranicznych rycerzy (Bractwo św. Jerzego z Węgier i Grupa „Memento mori” z Czech). Jak zawsze wielokrotnie przemawiał „bóg wojny” czyli artyleria, ale były też pokazy kunsztu strzelania z łuku (pieszo i konno).

Zmaganiom rycerskim, mimo nienajlepszej w niedzielę 22 września pogody, przyglądały się tysiące ludzi, którzy naprawdę mogli czuć się usatysfakcjonowani tym, co zobaczyli. Tych, których nie było w Dębnie – zapraszamy do naszej galerii.