Kategoria: Historia dla Ciebie
Opublikowano: 2021-11-15 22:21:12 przez Czas2012

Rewolucja Francuska: chcieli równości, wolności i braterstwa – wyszło im morderstwo

Gorące głowy ideologów Rewolucji Francuskiej pod sztandarami pięknych haseł o „równości, wolności i braterstwa” ukrywały najzwyklejszy w świecie plan wymordowania elit oraz brutalnego ataku na religię i Kościół Katolicki. Wielu ludzi szumne i piękne hasła przyjęło z wiarą i nadzieją ich realizacji. Stali się tym samym częścią krwawej machiny która zamiast wcielać wspomniane ideały w życie stała się machiną terroru, zniszczenia i pospolitej głupoty. W ideały Rewolucji Francuskiej wielu wierzy do dziś. Zapomina się jednak, że chodziło o zaplanowane masowe morderstwa określonych kręgów społecznych, a ideały były tylko kotarą czy piękną firanką za którą miały one być dokonane. Środkiem znieczulającym zagłuszającym barbarzyństwo rewolucjonistów, na którym wzorowały się inne późniejsze krwawe reżlimy XX w. O Rewolucji Francuskiej pisze Aleksander Cepak:

Trudno jest przecenić wpływ Rewolucji Francuskiej na zmiany społeczne i cywilizacyjne, które dokonywały się na świecie. Mimo upływu przeszło 230 lat od jej wybuchu oddziaływanie ideałów rewolucyjnych jest nadal bardzo silne. Jeżeli jednak bliżej przyjrzymy się wydarzeniom z lat 1789-1799 zobaczymy, że za pięknymi hasłami wolności, równości i braterstwa kryła się także śmierć, żądza krwi, a w życiu codziennym panował terror. Szybko okazało się również, że rewolucja zaczęła pożerać własne dzieci, a receptą na pogłębiający się kryzys miało być prowadzenie wojen.

Warto przyjrzeć się nieco sytuacji gospodarczej, która panowała we Francji przed wybuchem Rewolucji. Wbrew pozorom nie była ona szczególnie zła, zwłaszcza w porównaniu z innymi krajami. Przeciwnie. Mimo pewnych problemów Francja była w tym czasie najludniejszym krajem Europy, posiadającym również rozległe terytoria zamorskie. Prawdą jest, że duchowieństwo i szlachta posiadały liczne przywileje, a chłopi mogli czuć się uciskani, jednak słaba ściągalność podatków powodowała, że ich życie na ogół było na znośnym poziomie materialnym. Francja borykała się jeszcze z efektami przegranej wojny siedmioletniej (1756-1763), w wyniku której Wielka Brytania uzyskała hegemonię na morzach i oceanach wyrastając na ogólnoświatowe imperium. Problem stanowił także system rządów we Francji – monarchia absolutna. Kiedy przy władzy stał charyzmatyczny i zdecydowany król potrafiący utrzymać w ryzach swoich urzędników, niemal wszystko było pod jego kontrolą, a państwo mogło dosyć sprawnie funkcjonować. Jednak, gdy w 1774 władzę przejął Ludwik XVI - władca, któremu zawsze brakowało zdecydowania sytuacja bardzo się komplikowała. Symbolem kryzysu i słabości monarchy było otwarcie w maju 1789 roku, po raz pierwszy od 175 lat, Stanów Generalnych (zgromadzenia przedstawicieli, duchowieństwa, szlachty i mieszczaństwa) celem ustanowienia nadzwyczajnych podatków.

Za początek Rewolucji Francuskiej oraz jej bardzo ważny symbol uważa się zdobycie Bastylii, średniowiecznej twierdzy, która pełniła od XVII wieku rolę więzienia. Wydarzenie to nie miało w istocie większego znaczenia strategicznego, a sama twierdza była broniona przez niewielkie oddziały. Z czasem jednak szturm urósł do rangi mitu, a zniszczenie Bastylii po kilkunastu dniach od jej zdobycia miało symbolizować kres dawnego ustroju. Na nieszczęście rewolucjonistów okazało się jednak, że 14 lipca 1789 roku w Bastylii przebywało jedynie kilku więźniów, w tym dwie osoby z problemami natury psychicznej i kilku fałszerzy. Wydarzenie to niekoniecznie było dobrym posunięciem zakończonym sukcesem, ale musiało wzbudzić niepokój o to, co jeszcze może się wydarzyć i zostało dobrze wykorzystane w celach propagandowych. Wkrótce po zajęciu Bastylii zamieszki rozszerzyły się na znacznie większy obszar Francji i przekształciły w mające krwawy przebieg powstanie ludowe (Wielka Trwoga). Chłopi żądali przede wszystkim zniesienia ciężarów feudalnych. Mit Bastylii okazał się na tyle silny, że 14 lipca po dziś dzień jest Świętem Narodowym Francji, podczas którego Francuzi manifestują swój patriotyzm.

Machina rewolucyjna nabierała tempa, a bliższe omówienie najważniejszych zmian, które dokonały się podczas jej trwania, często z fatalnymi skutkami dla państwa i społeczeństwa, wymaga napisania znacznie dłuższego tekstu. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych reform Rewolucji było uchwalenie 12 lipca 1790 roku konstytucji cywilnej kleru. Oznaczała ona niemal całkowite podporządkowanie duchowieństwa władzom świeckim. Posiadłości zakonne i kościelne stawały się własnością państwa, a księża mieli coraz mniej swobody w sprawowaniu posługi. Nic więc dziwnego, że wielu duchownych nie chciało składać przysięgi na wierność Konstytucji. Ci, którzy nie chcieli tego zrobić byli często przesiedlani do dalekich parafii, ale czasem nieposłuszeństwo mogło oznaczać nawet śmierć. Wśród społeczeństwa francuskiego zdecydowanie większym szacunkiem cieszyli się ci duchowni, którzy nie ulegli presji i nie zaprzysięgli Konstytucji, pozostając wiernymi papieżowi i Kościołowi katolickiemu. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Tocząca się w 1792 roku wojna Francji z Prusami miała znaczny wpływ na złe nastroje w kraju, a szczególnie w Paryżu, dotkniętym klęską głodu. Rewolucjoniści starali się więc ukierunkować wściekłość ludu przeciwko szlachcie i duchowieństwu. We wrześniu 1792 roku doszło do brutalnych morderstw popełnionych na księżach. Pierwszą udokumentowaną masakrą było zabicie 24 niekonstytucyjnych księży w czasie przewożenia ich do innego więzienia. Jedną z najbardziej znanych ofiar wrześniowych rzezi była przyjaciółka królowej Marii Antoniny, księżniczka de Lamballe, której napastnicy odcięli głowę, a następnie zatknęli ją na pikę. Trudno zrozumieć skąd w ludziach wzięło się tyle gniewu, ale należy też zaznaczyć, że znaczna część napastników już wcześniej była pospolitymi przestępcami. W późniejszych latach wielu zamordowanych podczas Rewolucji duchownych zostało wyniesionych na ołtarze. Niespełna dwa lata po masakrach wrześniowych, do grona męczenników dołączyło 16 sióstr karmelitek z Compiegne, które zostały posłane na gilotynę jedynie na podstawie oskarżenia o życie we wspólnocie zakonnej.

Przełomowym momentem Rewolucji był 10 sierpnia 1792 roku, kiedy to pod wpływem szturmu na pałac Tuileries właściwie obalono i tak już dogorywającą monarchię. W ataku wzięło udział około 20 tysięcy ludzi, w znacznej mierze podburzonych przez radykalne koła polityczne. Pomimo niesamowitej dysproporcji sił w obronie króla stanęła Gwardia Szwajcarska. Niestety Ludwik XVI znajdujący się wtedy pod presją Zgromadzenia Narodowego nakazał jednemu ze swoich dostojników przedrzeć się do pałacu i powiadomić Szwajcarów o rozkazie złożenia broni. Król liczył może, że w ten sposób uda mu się ocalić życie wiernych mu obrońców. Rzeczywistość okazała się niestety dużo okrutniejsza. Gwardziści po pewnym czasie zaciekłych walk, ze względu na rozkaz króla, niechętnie postanowili złożyć broń, wycofując się w rytmie bębnów przez ogrody Tuileries. Jedna ich kolumna poszła do koszar, a druga do Zgromadzenia. Wkrótce potem bezbronni żołnierze zostali brutalnie zaatakowani. Rozpoczęła się straszliwa rzeź. Szwajcarów zabijano bez żadnych skrupułów, a ich zmasakrowane ciała można było spotkać nocą na wielu ulicach Paryża. Polegli obrońcy nie zostali więc uszanowani nawet po śmierci, dając smutne świadectwo bohaterstwa i przywiązania do monarchy, któremu do samego końca chcieli służyć. Zabitych zostało ponad sześciuset żołnierzy Gwardii Szwajcarskiej. Tamtego tragicznego dnia żądza krwi była tak wielka, że motłoch po wdarciu się do pałacu zabijał i okaleczał przypadkowych ludzi służących królowi, nie wyłączając szlachty czy kucharzy. Scenom tym towarzyszył również bezkarny rabunek i niszczenie cennego mienia.

Na osobny rozdział zasługują tragiczne losy rodziny królewskiej. To na niej ze względu na antyrojalistyczny charakter Rewolucji skupił się gniew podburzanego ludu. Zanim Ludwik, a następnie dziewięć miesięcy po nim Maria Antonina zostali ścięci na gilotynie musieli przejść przez wiele udręk, obelg i wyrzeczeń. Żywy, ale uwięziony z rodziną w twierdzy Temple król, stawał się powoli dla Rewolucji niewygodnym symbolem. Rodzina królewska stawała się męczennikami Rewolucji i zyskiwała współczucie wrażliwszych Francuzów. Poparcie dla idei zabicia króla nie było jednak powszechne nawet wśród rewolucjonistów. Bezbronny i niemający wpływu na losy Francji Ludwik XVI musiał stawić się przed Konwentem. Pierwszy raz przesłuchiwano go 11 grudnia 1792 roku. Ostatecznie dopiero 14 stycznia, po bardzo burzliwej dyskusji Konwent postanowił poddać pod głosowanie imienne trzy pytania „Czy Ludwik XVI winien jest spisku przeciw wolności narodu i zamachu na „ogólne bezpieczeństwo państwa", czy wyrok ma być przedłożony ludowi do zatwierdzenia, oraz jaka ma być kara?". Ostatecznie przegłosowano karę śmierci dla króla. Został on stracony 21 stycznia 1793 roku, a jego krwią splamiło się 387 głosujących. Ostatnie słowa króla miały brzmieć: „Umieram niewinnie, przebaczam mym wrogom, pragnę, by moja krew przyniosła pożytek Francuzom i uśmierzyła gniew Boga”.

Do osobliwych, ale w gruncie rzeczy absurdalnych i wynikających jedynie z niechęci do chrześcijaństwa rewolucyjnych reform należy chyba zaliczyć wprowadzenie przez jakobinów w październiku 1793 roku francuskiego kalendarza rewolucyjnego (zamiast kalendarza gregoriańskiego). Miesiące nie dzieliły się już jak do tej pory na tygodnie, lecz na trzy trwające po 10 dni dekady. Zmianom uległy również tradycyjne nazwy dni i miesięcy. Po kilkunastu latach kalendarz gregoriański zostanie jednak przywrócony przez Napoleona Bonapartego.
Rewolucja nie we wszystkich regionach Francji cieszyła się równą popularnością. Mieszkańcy znajdującej się w zachodniej Francji Wandei, przywiązani do instytucji Kościoła i w większości konserwatywni, niechętnie podporządkowywali się nowych porządkom. Chłopom dawała się też we znaki trudna sytuacja ekonomiczna związana z prowadzoną od 1792 roku wojną, na którą potrzebni byli rekruci. Dużą popularnością w tym regionie cieszył się król Ludwik XVI, którego aresztowanie i ścięcie zostało bardzo źle przyjęte przez ludność. Powstanie wybuchło w marcu 1793 roku, a jego uczestnicy dążyli do restauracji monarchii i przywrócenia dawnej pozycji Kościołowi. Początkowo powstańcy pod wodzą Jakuba Cathelineau osiągali znaczące sukcesy, a armia republikańska nie mogła wystawić przeciwko nim odpowiedniej liczby wojska. W czerwcu buntownikom udało się zdobyć Angers, jedno z największych miast zachodniej Francji. Sukces ten otworzył im drogę na Paryż, jednak ochotnicza armia skierowała się ostatecznie na Nantes. Po stronie powstańców nie brakowało odwagi i poświęcenia, ale z czasem szala zwycięstwa zaczynała przechylać się na stronę Gwardii Narodowej. Należy pamiętać, że armia wandejska była ochotnicza i składała się przede wszystkim z dzielnych, ale niebędących zawodowymi żołnierzami i mającymi własne gospodarstwa chłopów. Powstańcza Wielka Armia Katolicka i Królewska ostatecznie została pokonana 23 grudnia 1793 roku pod Savenay. Nie oznaczało to jednak całkowitej utraty ducha powstańców. Władze rewolucyjne postanowiły bezwzględnie zemścić się na mieszkańcach buntowniczego departamentu poprzez eksterminację ludności cywilnej. Użyto do tego celu tzw. „kolumn piekielnych”, które paliły wsie i miasta bez względu na okoliczności. Jednym z najbardziej okrutnych sposobów mordowania ludności było masowe jej zatapianie na specjalnie do tego przystosowanych barkach. Tego typu egzekucji dokonywano przede wszystkim w Nantes i okolicach. Terror ustał po upadku dyktatury jakobinów, jednak ogromne krzywdy, których doznali mieszkańcy spowodowały, że walki wybuchały jeszcze w późniejszym czasie, a rany w świadomości ocalałych mieszkańców bardzo długo nie chciały się zabliźnić. Bardzo trudno jest dokonać bilansu ofiar wojen wandejskich. Francuski historyk Reynald Secher na podstawie szczątkowych informacji zachowanych w prywatnych i kościelnych archiwach określił straty w ludziach na 117 257 z 815 029 mieszkańców (lata 1792-1802). Mimo że bilans ten robi już bardzo ponure wrażenie, liczba ofiar musiała być jeszcze większa ze względu na zniszczenie wielu dokumentów państwowych dotyczących Wandei. Istnieją bardzo różne szacunki dotyczące ofiar powstania, ale żadne nie wskazują na niższą liczbę niż badania Sechera.

Warto teraz przyjrzeć się ludziom, którzy w dużej mierze odpowiadali za przebieg Rewolucji, łącznie z jej krwawi epizodami. Do najważniejszych postaci tamtych czasów należał Georges-Jacques Danton, adwokat i świetny mówca o potężnym głosie. To on był głównym inspiratorem szturmu na Tuileries i głosował za karą śmierci dla Ludwika XVI. Po śmierci pierwszej żony Gabrielle, ożenił się jednak z charyzmatyczną Lousie Gely, wbrew rewolucyjnym ideałom ślubu udzielił im niezaprzysiężony ksiądz. Wydarzenie to i wymuszona przez Louise spowiedź Dantona miała prawdopodobnie duże znaczenie w jego dalszym życiu i moralności. Tak czy inaczej ostatecznie skończył on na gilotynie przeciwstawiając się terrorowi stosowanemu przez Robespierre’a. Ten ostatni, podobnie jak Danton, był mówcą, adwokatem oraz legendą tamtych czasów. Ostatecznie także skończył na gilotynie. Na czasy rządów Maksymiliana Robespierre’a zwanego także Nieprzekupnym przypadają najkrwawsze chwile Rewolucji. Podczas jednego z przemówień miał powiedzieć, że terror jest niczym innym jak sprawiedliwością, niezwłoczną, srogą, nieugiętą; dlatego jest emanacją cnoty; nie tyle jest specjalną zasadą, ale konsekwencją ogólnej zasady demokracji dostosowaną do najpilniejszych potrzeb naszego państwa. Robespierre do samego końca był człowiekiem całkowicie oddanym Rewolucji. Pewny słuszności wszystkich podejmowanych przez siebie decyzji ciągle czuł się silny i bezpieczny, nie obawiając się o własną pozycję i życie. Jak się jednak wkrótce okazało terror, który wprowadzał wzbudzał niepokój wśród wielu polityków. Gilotyna działała coraz sprawniej, a skończyć na niej swoje życie wcale nie było trudno. Nawet dla wielu dawnych zwolenników Robespierre’a ważniejsze było własne bezpieczeństwo niż rewolucyjne ideały. Nieprzekupnemu zaszkodzić mogło skazanie na śmierć Dantona, który ze względu na swoją charyzmę i inteligencję cieszył się sporym szacunkiem. Aresztowanie Robespierre’a dokonało się w gorącej atmosferze krzyków i gwizdów, a sam oskarżony był tego dnia bardzo oszołomiony i zaskoczony. Uchwalono je 9 thermidora, czyli 27 lipca 1794 roku. Dzień później Maksymilian Robespierre został zgilotynowany wraz z bliskimi współpracownikami. Jego postać do dziś dnia budzi wiele kontrowersji, ale faktem jest, że po jego śmierci nadeszły dla Francji nieco spokojniejsze chwile.

/media/user/images/upload/Listopad/Listopad 2021/DSC_1156.JPG
Nóż gilotyny - Maritime Museum - Londyn

Patrząc na okrucieństwa, które dokonywały się w czasie trwania Rewolucji Francuskiej trudno jest bezkrytycznie przyjmować jej dziedzictwo. Rzeczywiście zainicjowała ona proces demokratyzacji społeczeństw, ale pociągnęła za sobą rzeszę ofiar i doprowadziła do przelania morza niewinnej krwi. Symbolem „Wielkiego Terroru” może być uchwalenie w czerwcu 1794 tzw. prawa prairiala. Od tej pory wyroki mogły być wydawane bez przesłuchania oskarżonego i świadków, a sąd mógł jedynie posłać oskarżonego na śmierć lub uniewinnić - prawo nie przewidywało innych rozstrzygnięć. Nic więc dziwnego, że w całej Francji panował terror, a jakobini mogli uśmiercać w zasadzie każdego, kto mógłby im przeszkodzić. Szacuje się, że w czerwcu i lipcu 1794 roku w całym kraju stracono prawie 18 tysięcy osób. Przez większość czasu egzekucje odbywały się w centrum Paryża, na Place de la Révolution, który wcześniej nosił imię Ludwika XV. Gilotyna stała w rogu, w pobliżu budynku, w którym obecnie mieści się luksusowy Hotel Crillon. Urządzenie było kilkakrotnie przenoszone w inne miejsca, ale na Place de la Révolution wracało zawsze podczas szczególnie ważnych egzekucji (Ludwik XVI czy Robespierre). Przez pewien czas stracenia na gilotynie stanowiły popularną formę rozrywki przyciągającą tłumy gapiów, którym sprzedawano nawet programy z nazwiskami skazańców. Serce Francji, Paryż ociekał krwią. Naoczni świadkowie tamtych czasów przywołują sytuację, w której konie ciągnące wozy ze skazańcami chciały zawracać, gdyż odstraszała je unosząca się w powietrzu gęsta woń krwi. Społeczeństwo francuskie z czasem jednak porzuciło swoje jakobińskie sympatie, a czasy Robespierre’a miały niebawem się skończyć. Po spisku dokonanym 27 lipca termidorianie (nazwa od miesiąca, w którym dokonali przewrotu i przejęli władzę) znieśli wiele absurdalnych przepisów, rozwiązali Trybunał Rewolucyjny, ale chaos, który panował we Francji również im nie pozwolił długo cieszyć się władzą. Trudna sytuacja materialna ludzi znów wywoływała wielkie niezadowolenie. Paryżanie znów wychodzili na ulicę i domagali się zmian. Kolejne burzliwe wydarzenia dawały pole do popisu młodemu Napoleonowi Bonaparte, którego charyzma i coraz większe sukcesy pozwoliły zyskać popularność i ogromne znaczenie w kraju. Ostateczny kres Wielkiej Rewolucji położył zorganizowany przez Bonapartego przewrót 18 brumaire’a (9 listopada 1799 roku). Oznaczał on koniec niezwykle burzliwego i brzemiennego w skutki dziesięcioletniego okresu Rewolucji. O jej nietrwałości świadczyć może przedwczesna śmierć wielu jej konstruktorów na gilotynie. Jak widać upowszechnianie hasła wolności, równości i braterstwa dokonywało się często w strasznych okolicznościach kompromitujących te szczytne ideały.

Literatura:
Warren H. Carroll: Gilotyna i krzyż. "Wektory", cop. 2006

Pierre Gaxotte: Rewolucja francuska. Gdańsk: Arche, 2001.

Cytaty: https://pl.wikiquote.org/wiki/Maximilien_de_Robespierre (dostęp z dnia 2.11. 2021)

Foto: Zdjęcie ze strony Paris Musees