Kategoria: Przewodnik krajoznawczy
Opublikowano: 2012-03-09 20:08:41 przez system

Kolumny lotników (IV)

XIX-to wieczny historyk, folklorysta, a przede wszystkim krajoznawca Pauli Żegota, od którego zapisanej legendy rozpoczęliśmy podróż ciągiem kolumn, wspomina w swoich relacjach z podróży, iż: „Lud opowiada, że jest w okolicach Wiśnicza 6 podobnych słupów”.

Kolumna pod klasztorem wiśnickim

Dla uzupełnienia historii kamiennych kolumn wznoszących się między Bochnią, a Lipnicą, o których wspomina Żegota, a których dotychczas wymieniliśmy pięć, trzeba więc dodać jeszcze jedną. Ale tej już nie ma, znane jest jedynie miejsce na którym kolumna stała, czyli przy drodze z wiśnickiego zamku do klasztoru (obecnie więzienia). We wspomnianym przez Żegotę miejscu stoi teraz kapliczka o wysokim, sześciokątnym trzonie z latarnią na szczycie. Cytowany już galicyjski krajoznawca pisze:

„ … idąc ku kryminałowi, postawiony (słup – kolumna) w 1709 przez Math. Rutkiewicza, proconsula” (tu: wójt lub burmistrz).

Pisze jeszcze Żegota:

„zdaje się, że te słupy stawiano albo jako graniczne znaki, albo też jako środki strzegące okrąg Wiśnicza od powietrza i innych nieszczęść, albowiem były w nich relikwie świętych zabite klinem żelaznym”.

Nota Pauli Żegoty odnośnie daty postawienia kolumny stoi w sprzeczności z innymi informacjami, trudno teraz dociec, skąd Żegota posiadł taką wiedzę, skąd zaczerpnął tę informację. Nie jest to z pewnością data ustawienia kolumny, bowiem jej istnienie pod zamkiem sygnalizuje już plan miasta Wiśnicza wykonany przez Eryka Dahlberga w 1656 r. i oparty na nim sztych Pufendorfa. Stosowny piktogram znaczy miejsce gdzie stała kolumna jest też i napis: „statua” .

Należy przypuszczać, z braku możliwości dostępu do inskrypcji, że ta kolumna też została wzniesiona w miejscu pochówku ofiar zarazy, tej z lat 1652 – 53, w tym rejonie (pod zamkiem) urządzono bowiem wówczas cmentarz choleryczny. Był to zatem drugi z tego okresu i charakteru cmentarz w rejonie Wiśnicza obok grzebaliska w Olchawie. Obecność kolumny (kapliczki) w tym miejscu zaznaczono także na mapie austriackiej z roku 1847, wspomina też o niej w roku 1889 Mateusz Gralewski, kolumny tej osobiście nie widział (znał kolumnę w Olchawie i przed budynkiem Liceum), lecz opierając się na miejscowych relacjach pisze:

„Trzeci krzyż, którego nie widziałem, ma stać z innej strony miasta”.

Czy w przypadku mapy z 1847 r. i relacji M. Gralewskiego chodziło już raczej o stojącą w tym rejonie kapliczkę, czy było to tylko echo pamięci po statui – słupie z krzyżem? Kapliczka pod zamkiem wzniesiona jest z cegły i otynkowana, jest typem kapliczki słupowej o wysokim ośmiokątnym trzonie zwieńczonym nastawą z otworami na przestrzał. Takie kapliczki nazywano latarniami zmarłych, palone w nastawie światło rozpraszało mroki nocy, towarzysząc zarazem duszom spoczywających wokół zmarłych w ich wiecznym spoczynku. Z czasem, gdy zanikły ziemne mogiły zaniechano niecenia ognia, a (stosunkowo niedawno) przestrzeń latarni wypełniono figurką Matki Bożej z Dzieciątkiem).

Kapliczka ta pochodzi przypuszczalnie z I-szej połowy XIX w. i być może wzniesiono ją bezpośrednio po usunięciu stojącej tu co najmniej od 1656 r. statui, względnie wówczas, gdy dokonywano nowych pochówków po kolejnych epidemiach, których w tym czasie nie brakowało.

Praktyka wznoszenia znaków sakralnych (z reguły krzyży) na cmentarzach epidemiologicznych była wciąż powszechna, w 1831 r. na cmentarzu w Nowym Wiśniczu ustawiono krzyż (tym razem drewniany) na zbiorowej mogile ofiar cholery, widniał tam następujący napis:

>"D.O.M. Tu leżą 42 nieboszczyków ciała
>Pochowane, których śmierć kosą uścinała.
>Umarli na cholerę, jak starzy, tak dzieci
>I panowie z chłopami zarówno. Niech im świeci
>Światłość wiekuista. A Bóg zbawi od złego
>I niech nas od przypadku zachowa takiego:
>Bo tu niedola złączyła chłopa z panem
>W roku 1831 – Amen"

A wracając do samej (szóstej) kolumny, to po prawdzie nie wiadomo co ostatecznie się z nią stało. Można by domniemywać, iż jest to kolumna stojąca na Lipczonce w Lipnicy Górnej, która według przekazanej tradycji miała być wcześniej wywrócona i złamana (może stało się to pod zamkiem i po złamaniu stamtąd ją usunięto?) i nie uzyskała już swej pierwotnej wysokości po ponownym jej ustawieniu.

Więc znaki cmentarne

Można się więc już pokusić o podsumowanie wszystkich dotychczasowych wywodów mających określić cel wznoszenia owych kolumn krzyżowych. Podobieństwo ich wszystkich pod względem kształtów wskazuje, iż wzorowano się na pewnych stałych wzorcach architektonicznych, ale nawiązywano równocześnie do historii pierwszego miejsca ich posadowienia (na grzebalisku), w tym przypadku w obu tych kwestiach była to kolumna wiśnicka z 1646 r. Chociaż nie we wszystkich przypadkach mamy jednoznaczne potwierdzenia, iż były to miejsca cmentarne, to powszechna wówczas praktyka wznoszenia znaków wiary w podobnych miejscach także w innych rejonach Polski i Europie, każą domniemywać, iż „kolumny lotników” wzniesione zostały na cmentarzach epidemiologicznych. Przesłaniem wznoszącego się na nich krzyża, była wiara – by stał się on zaporą dla morowego powietrza. Zapewne nie były to jedyne przesłania jakim kierowali się fundatorzy stawiając te kolumny, wskazują na to tablice fundacyjne z inskrypcjami. Okazałe formy, rozmiary i technika wykonania kolumn sugerują, iż były one dziełem doświadczonych i uznanych ówczesnych mistrzów, ale to z kolei wiązało się ze znacznymi kosztami ich wykonania, a takimi możliwościami dysponowały wówczas jedynie osoby z kręgu właścicieli dóbr wiśnickich i dostojników bocheńskich, stawiali je dla celu religijnego, a przy okazji własnej chwały.

A może jednak kolumny lotników?

Pora na koniec powrócić do romantycznej legendy o lotnikach, od których zaczęliśmy tę opowieść, do czasów wiśnickich Ikarów, czy to nie piękne że nadal żyją, chociaż tylko w legendzie?
„Kolumny lotników”

>Legenda spłynęła z nieba na skrzydłach,
>Ikara lotem zawisła nad ziemią,
>Spadła wnet potem, by w litych kamieniach
>kolumny stanąć.
>Czy się w ludzi zmienią?

>Rycerskie zdobycze i tureckie jeńce,
>Na husarii skrzydłach i jej mocy wolą
>Przybyli z pól Chocimia, gdzie są Polski krańce –
>Na zamek, co życie uczynił niedolą.
>
>Dłużyły się w niewoli te lata trudne,
>Ozwało się przeto odwieczne marzenie –
>wolności,
>Tęsknoty daremne i złudne,
>By w skrzydłach ulecieć w niebiosa przestrzenie.
>
>Frunęli ze wzgórza, ich droga niedługa,
>Nie husarskiej mocy były to te skrzydła,
>Jaśniały w powietrzu jakby tęczy smuga,
>Lecz przecież ku ziemi ta droga ich wiodła.
>
>Kule poświecone i wraz wystrzelone
>Sięgnęły tureckich Ikarów,
>Bocheński Karosek, Leśne Kopaliny,
>W Wiśniczu, na Bukowcu – pośród pni buczyny,
>upadli jeńcy lotnicy.
>
>Wśród dróg i pól Pogórza
>Spoczywać na zawsze już będą,
>I tylko kolumna się z dali wynurza –
>Gdyż oni się stali legendą.
>
>Marzenia i wolność w mogiłach zostały,
>Pamięć ludzka w pomnikach je wieńczy,
>A o lotnikach legendy przetrwały
>I wiersz niniejszy, co myśl tę już kończy.
>
>…. Wiara legend nad prawdy,
>One życiem wiecznym trwają
>I w kolumnach schowane –
>Taką wykładnię historii dają.

Czesław Anioł