Kategoria: Przewodnik krajoznawczy
Opublikowano: 2012-03-09 21:19:37 przez system

Pierścień św. Kingi - prawdy i legendy (I)

Prawdy i legendy, czyli rzecz o królewnie węgierskiej Kunegundzie zwanej zdrobniale Kingą, córce Beli IV i Marii córki cesarza bizantyjskiego.

Za przyczyną księżnej krakowskiej, późniejszej świętej, zaistniało na terenie średniowiecznej Małopolski wiele faktów historycznych, powstały także i legendy. Wspólnie tworzą niezwykłą sferę kulturową trwale zapisaną w dziedzictwie XIII wieku i naszej Ziemi Bocheńskiej.

Św. Kinga, żyła w czasach, kiedy rozbite na dzielnice Królestwo Polskie nie było w stanie podjąć skutecznie walki z niszczącymi najazdami hord mongolskich (lata 1241, 1258/59, 1287). Właśnie ta historyczna tatarska epopeja i solny wątek przewijający się w biogramie Świętej, stały się zaczynem wielu legend na Jej temat powstałych. Niniejsza opowieść oparta na znanych z historii faktach splata się z legendą, bo takie jest jej przesłanie. Temat ten funkcjonuje stając się historyczną przygodą, od paru już lat. Poznawanie dziedzictwa św. Kingi realizuje w miesiącu lipcu Małopolski Instytut Kultury. Prowadzi on swoich gości szlakiem miast tworzących symboliczny „Pierścień św. Kingi”, a którego wciąż nie blaknącym oczkiem w tym pierścieniu jest przecież nasza Bochnia. Pójdźmy zatem po historycznych i legendarnych śladach Kingi, zrazu królewny, potem księżnej, a w końcu świętej.

Węgierska królewna

]Przypomnijmy na początek tą niezwykłą postać, tak trwale zapisaną w dziejach Małopolski i tu otoczonej szczególnym kultem. Sąsiadujące ze sobą królestwa polskich Piastów i węgierskich Arpadów, a potem Andegawenów, siłą rzeczy pozostawały oprócz sojuszów politycznych także w związkach dynastycznych. Postacią, od której niniejszą opowieść trzeba zacząć, jest starsza siostra księcia krakowskiego Bolesława V Salomea, późniejsza błogosławiona. Została ona przeznaczona za żonę synowi króla Węgier Kolomanowi, księciu halickiemu. Przebywając na węgierskim dworze dostrzegła niezwykłe zalety młodej Kunegundy, co skłoniło ją do śmiałych planów, by połączyć węzłem małżeńskim węgierską królewnę ze swym bratem Bolesławem, wówczas księciem sandomierskim. Podczas swej ponad pół wieku trwającej owocnej obecności w Polsce, św. Kinga uczyniła wiele dobrego dla swego księstwa i poddanych. Uwielbienie jakim się cieszyła od ludu poddanego z tytułu otrzymanych od niej dobroci i łask nadprzyrodzonych, zapewniło jej wieczną pamięć i świętość. Pamięć o św. Kindze, zachowała się jak Małopolska długa i szeroka, przetrwała w ludzkiej pamięci ubarwiona niejedną legendą, w których szczodrobliwość krakowskiej księżnej przeplata się z jej cudowną mocą.

Wojnicz - „Sponsalia de futuro”

Jak przekazuje tradycja, wobec niechęci króla Beli IV swego ojca, Kunegunda 5-cio letnia dziewczynka wyjechała z Węgier do Polski ukryta w skrzyni. Szlakiem doliny Dunajca dotarła królewna wraz ze swą świtą do Wojnicza, kasztelańskiego grodu przy ruskim gościńcu, gdzie oczekiwał już na nią niewiele starszy oblubieniec, bo 13-to letni Bolesław, był rok 1239. Właśnie w Wojniczu doszło do ceremonii zaręczyn w trybie „Sponsalia de futuro” tzn. „zaręczyny na przyszłość”, które de facto były związkiem małżeńskim tych dwojga. Właściwa ceremonia zaślubin odbyła się w Krakowie, gdy księżna ukończyła 12 lat. Młoda para z Wojnicza udała się na dwór książęcy do Nowego Korczyna, pod opiekę matki Bolesława księżnej Grzymisławy. Prawdopodobnie pamiątką pobytu Bolesława i Kunegundy w Wojniczu, są prawa miejskie jakie wówczas osada ta od księcia otrzymała.

Dębno – potyczka z Tatarami

Z najczęściej przewijających się przez życiorys księżnej Kingi legend, są legendy oparte na autentycznych wydarzeniach, jakimi były wówczas najazdy tatarskie. Św. Kinga, czy to jako krakowska księżna czy nowosądecka zakonnica, zmuszona była aż trzykrotnie do ucieczki i szukania schronienia w bezpiecznym miejscu. O takim epizodzie wspomina właśnie opowieść rodem z Dębna koło Brzeska. Powracająca z Węgier księżna została zaskoczona przez grupę Tatarów, w miejscowym gródku więzieni byli bowiem jeńcy tatarscy.

W czas przejazdu przez Dębno księżnej Kingi, wyzwolili się oni z więzów atakując orszak dworu Pani Krakowskiej. Na ratunek pośpieszyli mieszkańcy osady, skutecznie Ją ratując przed nieszczęściem. Księżna szczodrze wynagrodziła dębnian, a we wsi ufundowała drewniany kościół. Mieszkańcy Dębna z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie te wydarzenia, aż w roku 1725 na miejscu potyczki z Tatarami wzniesiono jej kamienną figurę. Jest to ponoć najstarszy w Polsce pomnik św. Kingi, fundacji Anny Tarłowej z zamku. Figura stoi na wzgórku nad rzeczką Niedźwiedź, osadzona jest na wysokim, trójkondygnacjowym cokole. Św. Kinga przedstawiona jest w stroju zakonnym (klarysek), w rękach trzyma krzyż. Sądząc z dość schematycznego przedstawienia postaci i obróbki kamienia, można przypuszczać iż jest dziełem ludowego artysty. Na trzonie pomnika znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca św. Weronikę z twarzą Chrystusa, na samym zaś dole pośród ornamentów roślinnych widnieje herb Topór rodu Tarłów. Po narożach tarczy herbowej wyryte są litery A – T – K – K sygnujące fundatorkę, czyli Annę Tarłową Kuchmistrzynię Koronną, umieszczona jest tu też data: ANNO DNI 1725.

c.d.n.
Czesław Anioł