Kategoria: Region
Opublikowano: 2019-09-23 21:21:15 przez eb

Kraków: strajkowali przez medytację

W sobotę przed południem pod Urzędem Miasta Krakowa odbyło się wydarzenie zatytułowane „Cisza dla klimatu”. Było ono częścią Tygodnia globalnych akcji klimatycznych, zainicjowanego w piątek przemarszem Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
„Cisza dla klimatu” w Krakowie zgromadziła kilkadziesiąt osób, które na pół godziny zasiadły w jednym rzędzie wzdłuż budynku UMK do wspólnej medytacji.

Inicjatorka tego wydarzenia, Zofia Noworól, tak mówiła o celu i formie tego wydarzenia: „Chcemy zamanifestować ważność kwestii postępujących zmian klimatycznych. Działaniem, stanowiącym wyraz naszej natury, naszego pełnego bycia w świecie, jest milcząca, otwarta, świadoma obecność. Dlatego proponujemy sesję medytacyjną na ulicy – w ciszy, bez komentarzy, bez prowadzenia werbalnego sporu.”
Wydarzenia miało charakter solidarnościowy i ekumeniczny. W tym właśnie czasie odbywało się równolegle w wielu miejscach globu, a uczestniczyli w nim przedstawiciele dziesiątek religii. „Medytujemy zgodnie z własną tradycją. Łączy nas to, że medytacja lub modlitwa są milczące, odbywają się w ciszy” - informowała organizatorka. „Czuję ogromną wdzięczność za naszą wspólną obecność. Wspaniale, że dołączały do nas osoby w różnych zakątkach świata. Niech ten spokój rozprzestrzenia się po Ziemi”.

Niespodziewanie na początku wydarzenia swoim luksusowym samochodem przyjechał prezydent Jacek Majchrowski, który wyraźnie zdziwiony siedzącymi w medytacji pod urzędem miasta ludźmi został poinformowany o charakterze akcji oraz odebrał zaproszenie na piątkowy Marsz dla Ziemi.

Była to kolejna inicjatywa idealistów ekologii, z serii „trafianie kulą w plot”.
Po pierwsze – miejsce protestacyjnej medytacji niezbyt dobrane. Akurat władze miejskie Krakowa robią bowiem dużo dla ekologii. Wystarczy choćby wspomnieć obowiązujący od początku września zakaz palenia węglem i drewnem w Krakowie.
Po drugie – grupki zapaleńców, zatroskanych o klimat są jak mrówki wobec słoni. Tymi słoniami są największe potęgi przemysłowe świata, które ani myślą ograniczać emisji tlenku węgla: Chiny, USA, Rosja, a teraz także Indie.
Po trzecie – wcale nie wiemy czy obserwowane w ostatnich latach ocieplenie klimatu jest naszą, ludzi winą, czy też jest to po prostu pewien etap w historii Ziemi. Tak jak oziębienie klimatu w XVII wieku, kiedy to Bałtyk zamarzał do tego stopnia, że na lodzie powstawały karczmy dla podróżujących saniami z Polski do Szwecji. Jako żywo, ‘trucicieli” w dzisiejszym rozumieniu tego słowa wtedy nie było.
Ale – medytowanie nie boli.