Kategoria: Region
Opublikowano: 2013-07-14 20:48:00 przez system

Niezwykłe muzyczne konfrontacje na otwarciu Męskiego Grania

Jedna scena, a na niej tygiel dźwięków, feeria świateł, rapująca Nosowska, O.S.T.R. i Michał Urbaniak z fuzją hip-hopu i jazzu, a do tego debiut nowej formacji na polskiej scenie muzycznej – Small Synth Orchestra. To tylko niewielka część zaskakującego otwarcia Męskiego Grania 2013 w Krakowie, którego wyłącznym sponsorem jest marka Żywiec.

Zaczęło się od zwycięzcy Nowego Męskiego Grania – składu Maja Olenderek Ensemble. Każdy kolejny występ podnosił temperaturę imprezy. Marek Dyjak, Kim Nowak, Lao Che, Kapela ze Wsi Warszawa – wszyscy porwali publiczność i zostali przyjęci z nieskrywanym entuzjazmem.

W drugiej części wieczoru miało miejsce prawdziwe artystyczne wyładowanie. Legenda jazzu, Michał Urbaniak, wspólnie z O.S.T.R. pokazał, że drapieżny hip-hop prawdziwy pazur zyskuje w konfrontacji z odwagą i nieskrępowaniem jazzu. Katarzyna Nosowska z Natalią Przybysz i jej projektem Natu Kozmic Blues przywołały gorączkę i nieokiełznanie lat 60. Natalia Przybysz pojawiła się na scenie Męskiego Grania 2013 raz jeszcze, występując z grupą Hey oraz towarzyszącym jej big bandem.

Dzikość wokalu Natu i głębia tonów Nosowskiej rozpaliły publiczność. Dużą atrakcją okazał się także wspólny występ O.S.T.R. z uwielbiającą improwizacje formacją Pink Freud. Scena podczas tego występu okazała się za mała dla energii O.S.T.R., który nie dał się ograniczać przestrzeni i skakał
po głośnikach.

Największą niespodzianką koncertu okazał się występ Small Synth Orchestra – grupy, która powstała specjalnie na tegoroczną edycję Męskiego Grania. Liderem projektu jest uznany producent muzyczny – Andrzej Smolik. Towarzyszą mu najlepsi kompozytorzy, instrumentaliści i producenci: Paweł Krawczyk, Michał Fox Król, Kuba Galiński, Miłosz Pękala oraz Dj Haem. Wokalistami tej wybuchowej formacji są dyrektorzy artystyczni Męskiego Grania – Katarzyna Nosowska oraz O.S.T.R. To podczas ich występu doszło do rewolucji – Nosowska nie tylko „robiła hałas”, ale też rapowała. Publiczność została uwiedziona przez miksturę syntezatorów, gitar i skreczy,
a przede wszystkim energię i moc formacji.

„Krakowska publiczność po raz kolejny udowodniła, że jest fenomenalna. Zdarte gardła, ręce zmęczone od klaskania i wielki hałas na pewno zostaną na długo zapamiętane” – mówi Marcin Filipiak, kierownik marki Żywiec.

Fot: D. Kramski