Kategoria: Region
Opublikowano: 2013-03-27 22:57:05 przez system

Wielicka Siuda Baba

<html />

Ile legend i tradycji małopolskich sięga korzeniami czasów pogańskich, lub ściślej rzecz ujmując - przedchrześcijańskich, trudno pewnie zliczyć. Jednym z piękniejszych zwyczajów jest "Siuda Baba". Tradycja ta niegdyś zapewne znana była w wielu miejscowościach małopolskich, dzisiaj jest "specjalnością" jedynie Wieliczki i podwielickiej Lednicy Górnej.

Siuda Baba, jak sama nazwa wskazuje to... chłop, tyle tylko, że za babę przebrany. Postać paskudna, niechlujna, ubrana w podartą spódnicę, ustrojona koralami z ziemniaków, umorusana sadzą, pojawia się raz w roku, w lany poniedziałek. Legenda mówi, że w Lednicy Górnej, pod Kopcową Górą znajdowało się święte źródło. Tuż obok wzniesiono drewnianą świątynię ku czci bogini Ledy, w której płonął wieczny ogień. Strzec go miały kapłanki, które swoją zaszczytną, ale ciężka służbę pełniły "na zmiany", które w świetle dzisiejszego kodeksu pracy byłyby absolutnie sprzeczne z prawem. Zmiana jednej kapłanki trwała bowiem cały rok(!) W tym okresie czasu lud okoliczny znosił do świątyni opał, karmił świętą dziewicę - strażniczkę ognia, a ta zmuszona była do wiernej służby płomieniowi dniem i nocą. Gdy wreszcie wyznaczony czas minął strażniczka, usmolona ogniem, brudna, w odartych ubraniach, na wpół oszołomiona, musiała zdobyć się na jeszcze jeden wysiłek. Jej ostatnim zadaniem, które mogło ją uwolnić od pracy w świątyni, było złapanie innej dziewicy, która zostanie jej następczynią. Kapłanka wpadała więc do domów szukając ewentualnej kandydatki. Wszystkie dziewczęta chowały się gdzie popadło, wiedząc, że ta, którą usmolona ręka kapłanki wskaże od służby płomieniowi wymówić się nie może.

Zgodnie z legendą, w lany poniedziałek do domów gospodarzy w Lednicy Górnej zagląda umorusana baba w towarzystwie równie brudnego cygana. Podobnie jak przed wiekami obiektem poszukiwane są młode dziewczęta, tyle tylko, że zamiast rocznej służby w świątyni grozi im konieczność wykupu. Wykup, w postaci wolnego datku wrzuconego do garnuszka, można zastąpić buziakiem. Jeżeli dziewczyna pocałuje... Siudą Babę to uwolni dom od jej obecności. Oczywiście przy okazji Siuda Baba przytuli dziewczynę serdecznie do siebie i uczerni ja sadzą noszoną na policzkach oraz w puszce, pełnej tego trudno zmywalnego paskudztwa.

Po Wieliczce kursuje w lany poniedziałek kilka bab, łapiąc dziewczęta, a w ostatnich latach także turystów, których przyciąga tu zapomniany gdzie indziej zwyczaj. Wielickie baby noszą czasem na rękach gałganki zwinięte w formie małego dziecka w beciku. Dlaczego? Któż to wie? Tradycja ma to do siebie, że dopóki jest żywa zmienia się, odchodzi od swych korzeni i znów do nich powraca. A skąd wzięła się nazwa Siuda Baba? Nie wiadomo. Zapewne jest jakiś związek pomiędzy tą nazwą a popularnym śmigusem - dyngusem.

Ten zwyczaj, znany po dziś dzień, choć coraz częściej w chuligańskim wydaniu, także wywodzi się z czasów pogańskich i miał związek z przesileniem wiosennym. W średniowieczu na wsiach młodzi chłopcy "dyngowali" dziewczęta, czyli zaczepiali, wymuszali podarki oraz całusy, innymi słowy "podrywali". Ostatecznie więc rzecz sprowadza się do biegania za spódniczkami. Obyczaj Siuda Baba ma ten sam "damsko - męski" wymiar, tyle tylko, że na ziemi wielickiej za spódniczką goni spódniczka.