Shaun Murphe zwycięzcą Champion of Champions
W starciu finałowym, 12 listopada br. w prestiżowym turnieju Champion of Champions doszło do starcia dwóch wielkich osobowości. Przy stole snookerowym stanęli przeciwko sobie: R. OSullivan i S. Murphy. Ze względu na swoje osiągnięcia i pozycję w rankingu snookerzystów faworytem spotkania był R. O
Sullivan. Ponadto w pojedynku Anglików większą popularnością od zawsze cieszy się pięciokrotny Mistrz Świata, to on jest ukochanym przez publiczność i w trakcie jego meczu miejsca wypełnione są po brzegi.
Mecz miał być pełen emocji i tak też się stało. Popołudniowa partia nie przyniosła żadnych, poważniejszych rozstrzygnięć, mecz był w miarę wyrównany. O`Sullivan schodził na przerwę ze stratą jednego frejma.
W sesji wieczornej wszyscy oczekiwali powrotu i odrodzenia OSullivana, ale nie było łatwo. Po pechowym, złym zagraniu O
Sullivana do stołu doszedł Murphy doprowadzając do stanu 4:8. Mogło się wydawać, że Murphy był już tak blisko zwycięstwa, ale jedna niedocięta bila spowodowała, że mecz nabierał kolorów i kolejnego frejma OSullivan zapisał na swoje konto. Po okresie niezwykłego przygaszenia, kiedy O
Sullivan grał na przeczekanie, wiedział, że gra w tej sesji w żaden sposób mu się nie układa, wyglądał na zawodnika, który już walczyć nie chce i nie będzie. Otóż nic bardziej mylnego. Jednak w naturze każdego sportowca drzemie chęć odbudowania się, a może uzyskania czegoś więcej?
Prawdą jest, że „rakieta odpaliła” i OSullivan powrócił do gry. Do gry wrócili także wszyscy obstawiający, którzy mogli wygrać spore pieniądze wybrawszy wcześniej [**kod promocyjny**](http://kodypromocyjnemaniacy.pl/energy-casino-kod-promocyjny/). Był to jeden z najbardziej zaciekłych fragmentów gry, walka szła o „być albo nie być”. W tej fazie meczu obaj zawodnicy przechodzili mały regres w grze, była ona mocno szarpana, zawodnicy popełniali błędy, dając w ten sposób szansę rywalowi. O
Sullivan pudłował proste bile, sam się sobie dziwił, że tak można źle pozycjonować. Presja wyniku na pewno miała na niego duży wpływ, jednak strona mentalna starszego z Anglików jest niezwykle mocna. OSullivan cały czas gonił wynik i w momencie, kiedy wcześniej wynik zapowiadał zwycięstwo Murphy
ego, okazało się, że w szczytowej fazie meczu za chwilę dojdzie do remisu. Tak się jednak nie stało, zamiast 9:9, po spudłowanej przez OSullivana zielonej bili, mecz zakończył się wynikiem 10:8 dla Murphy
ego.
Było to zasłużone zwycięstwo młodszego z Anglików, to on grał precyzyjniej, dominował
w całym meczu i w rezultacie pokonał ikonę snookerowego świata. Zwycięstwo w Champion of Champions jest dla Mistrza Świata z 2005 roku pierwszą wygraną w tym turnieju.