Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2009-03-01 01:21:38 przez system

Czy zadłużać miasto?

Zadłużenie Bochni na koniec grudnia 2008 było najniższe od 10 lat. Wynosiło 17.18% Przychody miasta z tytułu pożyczek i kredytów wynosiły 5 mln zł, natomiast z tytułu innych źródeł 2 mln. Podobnie niskie zadłużenie budżet zanotował w 1999 roku (17.44%). Problem polega jednak na tym, że bieżący rok będzie diametralnie inny.

Przychody z tytułu pożyczek zaplanowano na kwotę aż 16 mln zł. Razem z przychodami z innych źródeł kwota ta urasta do wielkości 20 mln zł. Zapowiada się więc diametralny skok. Z pozycji najniższego zadłużenia w niedawnej historii zadłużenie miasta powędruje na pozycje sprzed kilku kat, kiedy wynosiło prawie 37% w 2002 r. Burmistrz jednak uspokaja i tłumaczy, że nie jest to jednak niepokojące i nie grozi jakimiś poważnymi konsekwencjami. Po pierwsze, według ustawy zadłużenie może wynosić nawet 60%. Po drugie tak wysokie pożyczki miasto już zaciągało i nie doprowadzało to rozchwiania budżetowego. Jednak dokładna wysokość zadłużenia nie jest jeszcze znana. Burmistrz zaznacza, że będzie to zależało od tego, ile środków uda się pozyskać jako dofinansowanie. Wysokość kredytów zaciągniętych w tym roku będzie więc zależała od tego, czy zostaną przyznane dotacje na budowę hali tak jak np. udało się takowe uzyskać na obwodnicę KN-II. Tu Urząd Miasta otrzymał 3 mln zł z tzw. schetynówek. Burmistrz nie kryje jednak chęci zwiększenia zadłużenia, by pokryć zaplanowane inwestycje nawet do 40%. Taka decyzja zależy jednak od radnych. Problem stanowi jednak nie tylko niewiadoma otrzymania dotacji, ale także to, czy miastu uda się zebrać zaplanowane na ten rok dochody.
Mniejsze dochody z racji kryzysu mogą mieć miejsce nie tylko na lokalnym rynku, ale istnieje też groźba cięć, jakie nadejść mogą z góry. Rząd boryka się bowiem z coraz bardziej pogłębiającą się dziurą budżetową z racji źle zaplanowanych dochodów i nie przewidzenia w porę nadchodzącego spowolnienia gospodarczego. To zawsze powoduje mniejsze wpływy gdyż zmniejszają się obroty gospodarcze i tym samym ilość wpłacanych podatków. Czy będzie musiał oszczędzać na samorządach? Na razie jednak nikt o tym nie mówi. Z obawy o pokrycie tegorocznych pożyczek jeden z radnych Maciej Fisher wyszedł nawet z propozycją wydrukowania obligacji miasta. Pomysł taki oznaczałby jednak spłacanie długu innym długiem. Burmistrz Bogdan Kosturkiewicz jednak i tu pozostaje spokojny. Wyjaśnia, że w konstruowaniu budżetu zawsze bierze się pod uwagę wariant najbardziej pesymistyczny. W tym roku dochody z podatków zaniżono. W zeszłym roku wpływy z podatków kształtowały się następująco:

Podatek dochodowy od osób fizycznych założono na poziomie 16 625 322 zł. Wpłynęło 18 439 511. Czyli dochody były wyższe o ponad 600 tys. zł niż zaplanowane.

Podatek dochodowy od osób prawnych założono na poziomie 4 300 000. Uzyskano 7 930 834 zł. Dochody były więc o ponad 3,5 mln większe.

Na ten rok dochody z tytułu podatku od osób prawnych założono na poziomie 6 700 mln. zł czyli mniej niż w zeszłym roku.

W zeszłym roku udało więc się pozyskać na tyle dużo środków z dotacji, że różnica miedzy prognozowanym zadłużeniem a jego rzeczywistym poziomem wynosiła aż 10%. O tyle zadłużenie było mniejsze. Początkowo planowano je na 28% w rzeczywistości wyniosło 17.18%. Ale czy w tym roku będzie podobnie? Burmistrz miasta twierdzi, że mimo założonych wysokich szacunków zadłużenia, może ono ostatecznie wynieść między 35 a 37 %.

Problem z zaciąganiem kredytów to jednak tak naprawdę nie problem Urzędu Miasta. Finanse publiczne to nic innego jak nasze pieniądze zabierane nam w podatkach. Jeśli rząd czy samorząd musi pokryć większe wydatki na inwestycje, jakie zaplanował oraz spłacać zaciągnięte kredyty i odsetki to pierwsze co zrobi to sięgnie do naszych kieszeni. Zadłużenie budżetu czy to centralnego czy samorządowego to nic innego jak zadłużanie obywateli, gdyż ostatecznie to my wszystko finansujemy. A kredyty długoterminowe będa spłacać nasze dzieci. I to jest problem, który nie dotyczy tylko Bochni, ale jest problemem uniwersalnym, wynikającym ze złej ustawy pozwalającej się zadłużać. A gdyby tak wprowadzić zapis o zakazie zadłużania się nie tylko przez rząd, ale i przez samorządy?

pw