Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2016-12-27 19:37:57 przez system

Drwinia: nie będzie Zadymienia 2016

21 października na oficjalnej stronie www Urzędu Gminy Drwinia ukazał się tekst pt. Ćwiczenia Strażackie „Zadymienie-2016”, gdzie na wstępie można przeczytać: W związku z pojawiającymi się sprzecznymi informacjami na temat planowanych ćwiczeń strażackich „ZADYMIENIE” 2016 Urząd Gminy w Drwini niniejszym informuje, iż planowane na 22 października 2016 roku (sobota) ćwiczenia nie mogły być zatwierdzone (…)

W dalszym ciągu czytamy, że przy organizacji gminnych ćwiczeń popełniono błędy, nie dostarczono też całej wymaganej dokumentacji, w związku z tym Urząd Gminy nie może wziąć za ćwiczenia odpowiedzialności.

W kilka dni później na tych samych łamach wójt Jan Pająk zaprasza wszystkich strażaków – ochotników z terenu gminy na uroczysty odbiór sprzętu ratowniczego, zakupionego ze środków gminy oraz Urzędu Marszałkowskiego.
Cały ten splot wydarzeń nasuwa myśl o jakimś dziwnym kontredansie na linii władze gminy Drwinia – OSP. Zapytaliśmy o to wymienionych z imienia i nazwiska w pierwszym artykule panów Piotra Bartyzela – prezesa gminnego OSP oraz Mirosława Siudaka – komendanta, którego podpis figuruje pod planem ćwiczeń „Zadymienie 2016”, przedłożonym gminie do akceptacji.
Co znaczy, że gmina nie przyjmuje odpowiedzialności za te ćwiczenia? Okazuje się, że chodzi o ewentualne wypadki podczas ćwiczeń i odszkodowania za zniszczenia. Ale nie tylko. Gmina odmawiając zatwierdzenia ćwiczeń uniemożliwia tym samym wystawienie przez Komendę PSP w Bochni potwierdzenia udziału strażaków ćwiczeniach które w świetle przepisów traktowane są jak szkolenie za które należy się wypłata ekwiwalentów. - A mamy w Drwini chyba jeden z najniższych w powiecie ekwiwalentów dla strażaków, wysokości 5 zł za godzinę.

Na czym polegały błędy w organizacji Zadymienia?
Otóż plan ćwiczeń przewidywał, że OSP dostają informację od osoby postronnej, że palą się nieużytki w pobliżu Puszczy Niepołomickiej. Do pożaru zostaje wezwanych 10 jednostek OSP z terenu gminy. Strażacy z Drwini, jadąc do pożaru natrafiają na wypadek drogowy: samochód leżący w rowie z 4 rannymi osobami. Celem ćwiczeń miało być zarówno zażegnanie pożaru łąki, jak i udzielenie pomocy ofiarom wypadku.
Wójt Jan Pająk wymienił 7 braków w organizacji ćwiczeń, m.in: brak zgody właścicieli łąk na ćwiczenia i planu wynagrodzenia im ew. szkód, brak informacji na temat punktu czerpania wody, brak powiadomienia zarządcy drogi powiatowej oraz Nadleśnictwa Niepołomice o planowanych ćwiczenia. Wójt chciał również znać z imienia i nazwiska tę „postronną osobę”, która informuje o pożarze a także otrzymać protokół i listę obecności na zebraniu zarządu gminnego OSP, na którym postanowiono o ćwiczeniach. Mimo to gmina zobowiązała się dostarczyć kiełbaski na ognisko po ćwiczeniach.
Komendant i prezes uważają zarzuty wójta za całkowicie nietrafione. Tym bardziej, że plan ćwiczeń został opracowany przez zawodowego strażaka i zaakceptowany przez PSP w Bochni. Mimo to wychodząc naprzeciw żądaniom Gminy, uzupełnili braki i przenieśli termin „Zadymienia” na sobotę 19 listopada, uzyskując znowu akceptację samego komendanta PSP, Krzysztofa Kokoszki.
Niestety, ten termin okazał się również nie do przyjęcia. Na 19 listopada była bowiem zaplanowana wycieczka drużyn młodzieżowych z OSP Dziewin i Grobla do Szkoły Aspirantów Pożarnictwa w Nowej Hucie, organizowaną jakoby dużo wcześniej przez Gminę.

  • Dowiedzieliśmy się, że gmina wystąpiła z wnioskiem o tę wycieczkę dopiero 8 listopada, już po naszym drugim zebraniu, gdzie ustaliliśmy nową datę ćwiczeń na 19 listopada.
    - Drużyny młodzieżowe w Dziewinie i Grobli nie są na tyle liczne żeby zapełnić autobus, tak że w przeddzień wycieczki szukano dzieci ze szkoły w Grobli, żeby pojechały i „robiły tłok”.
    Pragnę nadmienić,że na terenie gminy jest sześć jednostek w których funkcjonują MDP, a tylko dwie wzięły udział w wycieczce .Pozostałe jednostki nie zostały zaproszone.
  • Ciekawe, że wójt chętnie sfinansował tę wycieczkę w całości. Tymczasem drużyny MDP z Mikluszowic i Drwini zakwalifikowały się w roku 2016 na wojewódzkie zawody strażaków, co jest wielkim sukcesem zwłaszcza, że jako jedyne reprezentowały nie tylko Gminę ale i Powiat Bocheński, niemniej jednak długo musieli prosić wójta, żeby im choć częściowo sfinansował podróż na te zawody w Gorlicach!

„Zadymienie” nie odbędzie się w tym roku. - Moglibyśmy je przeprowadzić i bez zgody wójta, ale nie chcemy jednak tak stawać okoniem wobec gminy. No i pogoda w grudniu jest niepewna.
- Nie można powiedzieć o naszym wójcie, że nic nie robi dal swoich OSP. Robi, nawet dużo, kupił np. ostatnio sprzęt. Choć kupił to co uważał za potrzebne, a niekoniecznie to czego w jednostce naprawdę brakuje…. Cały problem jest w tym, że on wszędzie chce grać pierwsze skrzypce,jakiekolwiek propozycje z naszej strony są negowane, wręcz odrzucane i brak dialogu - powiedział Mirosław Siudak. - Wszystko musi być „z jego inicjatywy”, a jeśli nie, to torpeduje sprawę. Nie znosi sprzeciwu. Nie jesteśmy jego ulubieńcami...

  • Pamiętam kiedy wójt mnie po raz pierwszy zaniepokoił – wspomina Piotr Bartyzel.- *Po powodzi w 2010 roku chłopaki z OSP w Mikluszowicach zrezygnowali z części swojego ekwiwalentu. Kupiliśmy za to samochód strażacki, prawda, że stary. Ale jacy byliśmy dumni! Zaprosiliśmy wójta a on na to: - No ale jak ja będę wyglądał na tle takiego starego samochodu?

- Inna sprawa to ekwiwalenty właśnie. Ustawa dopuszcza dość wysoką ich stawkę, do 17 zł za godzinę. Wójt na jednym z posiedzeń Zarządu Gminnego poprosił nas, żebyśmy się zgodzili na ekwiwalent znacznie mniejszy, bo sytuacja finansowa gminy jest kiepska. Wychodząc naprzeciw prośbie Wójta zeszliśmy do stawek tak niskich że nawet Wójt takich nie oczekiwał. Za to obiecał nam stałe dofinansowanie: 2800 zł na rok dla jednostki. Takie „kieszonkowe” na bieżące potrzeby. Zgodziliśmy się, to była dżentelmeńska umowa chociaż w sprawie wysokości ekwiwalentu potwierdzona przyjęciem stosownej uchwały Zarządu Gminnego. Wójt jednak umowy nie dotrzymał w efekcie ekwiwalent pozostał niski a ”kieszonkowego” nie dostajemy…

- Obecnie stoję na stanowisku że jeżeli to ja w oczach wójta bądź strażaków jestem powodem nieporozumień to jestem gotowy ustąpić *– stwierdził Mirosław Siudak.

Obaj panowie nie ukrywają, że czarę goryczy w stosunkach OSP z Urzędem przelało napiętnowanie księdza Romana Kopacza za kazanie, na którym krytycznie mówił o gminnej polityce oświatowej. - A przecież ksiądz Kopacz jest naszym kapelanem!

Inny przykład „zgrzytania” w stosunkach OSP z Gminą wspominał naczelnik jednostki w Drwini, pan Bogdan Filipek:

  • Nasza jednostka, podobnie jak ta z Woli Drwińskiej, należy do Krajowego Systemu Ratowniczego-Gaśniczego. A że startujemy z sukcesami w powiatowych a nawet wojewódzkich zawodach strażackich, to chcieliśmy sobie zrobić taką profesjonalną bieżnię do ćwiczeń. Mieliśmy na to sponsorów. Jest tutaj kawałek gminnego terenu,w obszarze Natura 2000. Wystąpiliśmy z wnioskiem do wójta, a on na to, że nie, bo chce tam zrobić jakieś tereny rekreacyjne. I tak od 6 lat o tym mówi, sprawa nie wyszła ciągle poza projekt. Tymczasem nasi sponsorzy się wycofali.

Jan Pająk odpowiedział mailowo również na przedstawione tu zarzuty. Ze względu jednak na to, że tekst jest bardzo obszerny, jego odpowiedź zamieścimy osobno.

eb