Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2013-02-12 21:09:24 przez system

Hala w Łapanowie-historia pechowej inwestycji

<p>Klątwa Pustynnej Burzy?</p>

2 150 658 zł zostało przeniesione z zeszłorocznego budżetu starostwa powiatowego na rok 2013. Kwota dotyczy inwestycji budowy hali gimnastycznej w Łapanowie. Sala miała być gotowa do końca 2012 roku. Niestety nie jest. Dlaczego?

Kiedy zobaczyłem prospekt reklamowy hali sportowej, to miałem wrażenie, że starostwo zakupiło mercedesa! – powiedział nam były dyrektor ds. Inwestycji w Urzędzie Powiatowym, mgr inż. Andrzej Stańczyk. – Oryginalna bryła z łukowym dachem i ciekawym, ekologicznym systemem ogrzewania wykorzystującym ciepło gruntu skumulowane pod posadzką sali - pomysłowe rozwiązanie!

Projekt zakupiono dla Łapanowa, gdyż przy unijnym wsparciu Starostwo chciało zmodernizować Zespół Szkół poprzez m.in. wybudowanie nowej hali sportowej. Pierwowzór łukowego dachu stworzyli Amerykanie dla potrzeb operacji Pustynna Burza. Polska firma Węglopol z Gliwic uzyskała zaś do niego prawa.

Jedna z bocheńskich firm zaadaptowała projekt do warunków lokalizacyjnych tak, aby inwestor mógł uzyskać pozwolenie na budowę, po czym przystąpiono do przetargu na wykonawcę. Stanęły do niego 4 firmy, w tym Węglopol, który uważa się za jedynego właściciela na Polskę amerykańskiej technologii budowy tego typu zadaszeń. Jednak z przyczyn formalnych nie został dopuszczony do przetargu. Wygrała go firma Frapol z Krakowa, która oferowała najniższą cenę (4.233.609,83 zł) i jesienią 2010 roku budowa ruszyła pełną parą. Z inż. Marianem Kuśnierkiewiczem, autorem konstrukcji hali, podpisano umowę o nadzór autorski. Pół roku później nastąpiła zmiana dyrektora w Wydziale Inwestycji Starostwa Powiatowego. W ostatnich dniach lutego 2011 roku funkcję tę objął mgr inż. Andrzej Stańczyk.

/media/data/upload/Styczen/2013/DSC_0900.jpgZaledwie jednak praca ruszyła, pojawiły się pierwsze wątpliwości dotyczące wytrzymałości pokrycia dachowego budowanej sali. Po słynnej katastrofie budowlanej hali w Katowicach, gdzie życie straciło kilkadziesiąt osób, zaostrzeniu uległy normy bezpieczeństwa dotyczące konstrukcji dachowych. Zastrzeżenia co do konstrukcji dachu rozwiał dr hab. inż. Ryszard Walentyński, pracownik naukowy Politechniki Gliwickiej sprawdzający poprawność przyjętych rozwiązań projektowych. W piśmie do Starostwa wspomniał, że zastosowana technologia dachu jest tematem prac doktorskich realizowanych na uczelni, gdzie pracuje. Pod jego, jak można się domyślać, nadzorem autorzy projektu hali dokonali autorskiej poprawki i wzmocnili konstrukcję dachu dokładając jeszcze jedną powłokę.
Roboty budowlane były w toku. Kiedy zbliżał się czas rozpoczęcia przygotowań do wykonania dachu wykonawca przedstawił Inwestorowi opinię osoby o uprawnieniach budowlanych, z której wynikało, że poprawiona konstrukcja pokrycia dachowego nie spełnia wszystkich norm bezpieczeństwa. Pogląd ten popierał także Ryszard Trojanowski – inspektor nadzoru. Czymże jest jednak opinia skromnego budowlańca czy inspektora nadzoru z Bochni wobec zdania inż. Kuśnierkiewicza, osoby z uprawnieniami rzeczoznawcy budowlanego i autorytetu pracownika naukowego Politechniki Gliwickiej?

Mimo to Zarząd nie zignorował zgłoszonych zastrzeżeń i chcąc mieć całkowitą pewność, co do bezpieczeństwa budowanego obiektu, zlecił Instytutowi Techniki Budowlanej w Warszawie wykonanie ekspertyzy. Jak podkreślił Andrzej Stańczyk zapewnienie bezpieczeństwa przyszłych użytkowników hali było dla Zarządu Powiatu najważniejszym celem, który towarzyszył wszelkim dyskusjom dotyczącym realizacji hali sportowej w Łapanowie . Opinia ITB była jednoznaczna. Wynikało z niej, że blaszana kopuła dachu na sali gimnastycznej w Łapanowie nie zapewni bezpieczeństwa przyszłym użytkownikom tego obiektu.

Wobec powyższego Zarząd Powiatu stanął przed dylematem: wymusić przeprojektowanie dachu i budować dalej w oparciu o pierwotny, poprawiony projekt, czy zatrzymać budowę i ogłosić przetarg na jej dokończenie w oparciu o nowy, niebudzący zastrzeżeń projekt dachu. Pierwsze rozwiązanie niosło ze sobą ryzyko niekończących się sporów sądowych, gdzie eksperci budowlani wiedliby akademicki spór na temat poprawności modeli matematycznych właściwych do oceny bezpieczeństwa przyjętej do realizacji konstrukcji pokrycia dachowego. Sprawa tym bardziej się skomplikowała, że firma, od której zakupiono projekt upadła i nawiązanie z nią kontaktu stało się niemożliwe. Jak mówił pan A. Stańczyk, brano też pod uwagę zlecenie poprawek projektu innej firmie, ale ten tok postępowania, po dogłębnej analizie odrzucono, gdyż naruszało to przepisy ustawy o zamówieniach publicznych.

Dodatkowym elementem, który miał wpływ na podejmowane decyzje był fakt dofinansowania budowy hali z funduszy unijnych. Ta okoliczność wymagała zakończenia inwestycji w określonym terminie. Wszystko to zaważyło na decyzji Zarządu Powiatu, zgodnie z którą przerwano prace budowlane i rozpisano przetarg nieograniczony na dokończenie hali w oparciu o sprawdzoną konstrukcję dachu i dotychczas wydane pozwolenie na budowę. Miało to ograniczyć do minimum okres przestoju na budowie.

/media/data/upload/Styczen/2013/DSC_0892.jpgRozpoczęły się trudne negocjacje z dotychczasowym wykonawcą, któremu przepisy zapewniały prawo do całego wynagrodzenia, mimo wykonania połowy zakresu prac przewidzianych harmonogramem robót. Frapol, wykonawca hali, mógł domagać się około dwóch milionów utraconych zysków. Zakończyło się ugodą i wypłatą 50 tysięcy zł, które pozbawiały go prawa do jakichkolwiek roszczeń w stosunku do inwestora. Kwota ta stanowiła także rekompensatę za poniesione koszty związane z przestojem na budowie i jej kilkumiesięczną ochronę. Po wyłonieniu nowego wykonawcy hali Starostwo rozstało się ze swoim dyrektorem ds. inwestycji nie podając przyczyn odwołania. W komunikacie na jednym z portali ukazała się informacja, z której nie wynikało, żeby sprawa hali w Łapanowie miała jakikolwiek wpływ na tą decyzję Starosty.

Nowy przetarg wygrała firma Węglopol z Gliwic, ta sama, która nie została dopuszczona do pierwszego przetargu, a która zarazem miała prawa do realizacji hal sportowych tą oryginalną, amerykańską technologią. Projekt, którym dysponował Węglopol cieszy się akceptacją Instytutu Techniki Budowlanej w Warszawie.

Wkrótce jednak miała miejsce kolejna odsłona fatum ciążącego nad halą w Łapanowie. Stwierdzono wtedy awarię elementów systemu grzewczego, tzw. wymienników ciepła. Była to nowoczesna instalacja, czerpiąca ciepło z wnętrza ziemi. Jej zastosowanie zwiększyło szanse inwestora na pozyskanie środków unijnych, co jak wiemy, stało się faktem. Jednak do zamontowanych pod podłogą hali wymienników dostała się woda.

To zdarzenie spowodowało kolejne opóźnienie realizacji inwestycji. Mgr inż. A. Stańczyk przyznaje, że to prawdziwy pech, ale wynikający zapewne z niedbałości wykonawcy. Według jego oceny w okresie wstrzymania prac budowlanych wymienniki były zabezpieczone prawidłowo, a woda dostała się do instalacji najprawdopodobniej wskutek pęknięć powłoki zbiornika lub nieszczelności łączeń niektórych elementów instalacji podziemnej. Nieszczelności te nie mogły powstać w efekcie zamarzania wody, bo na głębokości posadowienia instalacji temperatury ujemne nie występują.

Właściciel Węglopolu, pan Eugeniusz Majza twierdzi, że był to ewidentny błąd w sztuce budowlanej Frapolu. Firmę tę starano się z resztą skłonić do naprawy urządzenia grzewczego, ale bez powodzenia. Naprawy, połączonej ze zrywaniem podłogi w hali dokonał w ramach oddzielnej umowy Węglopol. Wszystko to jednak znacznie wydłużyło czas budowy hali. Eugeniusz Majza zapewnia jednak, że zdążą ją oddać do użytku 15 marca tego roku i być może Starostwu uda się zdążyć z rozliczeniem unijnej dotacji. Według naszych ustaleń ma na to czas do kwietnia 2013r. Początkowo hala w Łapanowie miała kosztować 6 mln. zł. To kwota całego projektu wraz z modernizacją isniejącej już sali. Dziś całkowitą wartość inwestycji szacuje się na 6.481.000, czyli o 481 tys. więcej, niż pierwotnie planowano. Takie informacje podała pani skarbnik Jadwiga Szeląg podczas grudniowej sesji Rday Powiatu, podkreślając, że są to szacunki.

Trzeba dodać, że dach hali jest budowany wg. oryginalnej, amerykańskiej technologii, będącej w posiadaniu Węglopolu i zaakceptowanej przez Instytut Techniki Budowlanej.

/media/data/upload/Styczen/2013/DSC_0893.jpgWłaściciel Weglopolu rzucił nam też nieco światła na sprawę projektu hali. Historia ta tłumaczy wiele kłopotów Starostwa z łapanowską budową, a zarazem dużo mówi o polskiej rzeczywistości w budowlanym biznesie. Jak już wspomniano, Węglopol zakupił technologię od Amerykanów. Były dwa programy budowy hal sportowych tą metodą: o rozpiętości do 16 m i do 35 m. Każda z nich wymagała specjalnej maszyny do profilowania i łączenia elementów konstrukcji. Okazało się, że zapotrzebowanie w naszym kraju na małe hale (o rozpiętości podpór do 16m) jest prawie żadne, wobec tego „małą maszynę” sprzedano do Słowacji, ale bez oprogramowania. Dziwnym trafem, powiedział Eugeniusz Majza, maszyna wypłynęła wkrótce w… Katowicach. Dysponowała nią firma Polskie Technologie, która potem kilkakrotnie zmieniała nazwę, by w końcu rozpłynąć się w niebycie. Właściciel Węglopolu twierdzi, że następnie ukradziono jego firmie oprogramowanie i dzięki temu powstał projekt inż. Kuśnierkiewicza. Sprawa trafiła do sądu, który jednak po pewnym czasie umorzył postępowanie.

eb, pw