Halo! tu mówi wójt! - kulisy gminnej polityki
<html />
W środę 9 stycznia zamieściliśmy relację z otwarcia odbudowanego mostu w Bogucicach. Uważny czytelnik zwrócił pewnie uwagę na komentarze, mówiące o straszeniu sołtysów, a także na słowa jedynego radnego z gminy obecnego na otwarciu, który stwierdził, że most ze swojej definicji łączy ludzi, a nie dzieli.
Nie była to tylko figura retoryczna, bo w ostatnią środę wyszło na jaw, że biedny most w Bogucicach jednak trochę ludzi dzieli. Na tych „powiatowych” i na tych „gminnych”, którzy chętnie wykorzystają okazję i zdeprecjonują tych pierwszych. Okazało się w istocie, że sołtysi i członkowie rad sołeckich odbierali telefony z Gminy, sugerujące jak mają się zachować wobec zaproszenia na otwarcie powiatowej inwestycji. Jak to się robi w praktyce? Jak steruje się ludźmi, aby coś zrobili lub czegoś zaniechali? Zebraliśmy dwie takie relacje.
- Ano zadzwonił do mnie wójt – powiedział jeden z gości - i zapytał, czy dostałem zaproszenie ze Starostwa na otwarcie mostu w Bogucicach? Odpowiedziałem, że tak. Na to on: my też dostaliśmy, ale się nie wybieramy. I wam radzimy zrobić to samo.
W drugim przypadku słowa były mniej więcej podobne, ale nie było wyraźnej instrukcji („i wam radzimy zrobić to samo”). Ten drugi telefon wykonał wicewójt, Stanisław Bukowiec.
Mimo akcji zapobiegawczej na uroczystości była obecna pani sołtys z Ostrowia Szlacheckiego wraz ze swoją Radą Sołecką. Bogucice reprezentowało kilka osób z Rady, jedni świadomie wbrew zakazowi, inni chyba dlatego, że w gminie nie znano ich numerów telefonu. Sama pani sołtys była podobno chora.
Na otwarcie nie przyszli także, mimo zaproszenia, dwaj spośród trzech radnych gminnych z tego terenu. Czy również na telefoniczne polecenie swojego organu wykonawczego? Tego nie wiemy. Do radnego, który był obecny, nikt z Gminy nie dzwonił.