Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2021-05-16 22:47:03 przez Czas2012

Nerwowo wśród radnych – czy skończy się w prokuraturze?

Dyskusje wokół kamienicy przy Szewskiej 1

Kwestia kamienicy przy ul. Szewskiej 1 ponownie była rozpatrywana przez komisje Budżetową, Rewizyjną, a także na sesji Rady Miasta. Temat nieruchomości powraca jak bumerang, tym razem za sprawą nieścisłości związanych z dokumentacją oraz wątpliwościami, co do właściwego prowadzenia postępowań sądowych przez radcę Urzędu.

W poprzednim miesiącu obszerniej pisaliśmy o chęci nabycia kamienicy „pod Arkadami” przez burmistrza Kolawińskiego – Szewska 1: Czy miasto zapłaci czy odkupi kamienicę? (czasbochenski.pl) – wtedy też Rada odrzuciła uchwałę mówiącą o kupnie, gdyż radni poszczególnych komisji chcieli zapoznać się z dokumentacją poprzedzającą postępowanie sądowe, pozwem, odpowiedziami Urzędu i załącznikami do sprawy. Wniosek o przedłożenie kompletu materiału zgłosiły komisje Budżetowa i Rewizyjna. Miało to miejsce w marcu.

Na kwietniowym posiedzeniu obu komisji okazało się jednak, że dokumenty, o które się starano, przedstawiono tylko cząstkowo. Jak twierdzi Jan Balicki, przewodniczący Komisji Budżetowej „burmistrz nie zadbał o to, abyśmy otrzymali te dokumenty (…), natomiast odpowiedź, którą otrzymaliśmy od pani radczyni Stanisławy Dziadoszczyk jest niekompletna i właściwie wymijająca”. Podobne uwagi posiada również Zenona Banasiak, która przewodniczy Komisji Rewizyjnej – „Prosiliśmy o załączniki do kamienicy Szewska 1, złożyliśmy wniosek (…), nie dostaliśmy żadnej informacji. Panie burmistrzu, jak my mamy pracować?” – pytała radna na sesji Rady Miasta.

Niektórzy z radnych byli zdeterminowani, by przyjrzeć się sprawie na tyle, że sami kierowali się do Urzędu w celu zapoznania z materiałem – bez skutku. Jerzy Lysy po kilkukrotnych odwiedzinach w magistracie, mówił:

Jest 26 załączników do pozwu [oraz 15 odpowiedzi – przyp. red.], o które nie mogłem się doprosić. (…) Najpierw łaskawie przekazano mi »gołe pozwy« i »gołe odpowiedzi« - »gołe«, to znaczy bez załączników. Ja prosiłem o komplet, odmówiono mi przekazania go. Zapowiedziałem, że to jest utrudnianie wykonywania mandatu radnego i będą z tego tytułu konsekwencje.”

Sprawa zbulwersowała także byłego burmistrza, a obecnie przewodniczącego Rady, Bogdana Kosturkiewicza, który nie krył irytacji względem działań urzędników:

Nikt nam nie ma prawa odmówić wglądu w jakikolwiek dokument – to już jest przestępstwo. Jeżeli burmistrz... rozumiem, mógł pewnych rzeczy nie wiedzieć, mógł on zostać oszukany, tak jak ja byłem oszukiwany (…), ale jeżeli burmistrz nie wydaje nam tych dokumentów, to popełnia przestępstwo – przestępstwo!

Sam Stefan Kolawiński podczas sesji Rady Miasta stwierdził, że po otrzymaniu materiałów od radczyni Stanisławy Dziadoszczyk, niezwłocznie udostępnił je przewodniczącemu Kosturkiewiczowi, na co ten ad vocem potwierdził, że faktycznie „są dostępne (…) natomiast, pomimo wielu próśb, jest to tylko część materiałów, o które wnioskowaliśmy. Ja wiem, to znaczy domyślam się, dlaczego pani radczyni nie chce udostępnić nam tych materiałów – stoję zawsze przy założeniu, że lepiej prać brudy we własnym gronie, a nie zgłaszać ich do prokuratury; natomiast jeżeli w dalszym ciągu będą ignorowane nasze wnioski o udostępnienie informacji, to niestety nie pozostanie nic innego, jak poinformować prokuraturę o tym, co się tutaj dzieje w Urzędzie.

Słowa przewodniczącego związane są z szerszym spektrum zagadnienia. Dokumenty, o które starają się radni mają na celu wskazanie, czy proces sądowy obligujący miasto do wypłaty ponad 400 tys. zł odszkodowania, jest tylko „straszakiem” (Jerzy Lysy), czy też faktycznie został popełniony błąd urzędniczy, który próbuje się zataić przy pomocy ugody, za tym kupna kamienicy przy Szewskiej 1.

Burmistrz twierdzi, że „to nie jest tak, że chcemy coś zataić, że coś jest dla nas niewygodne, lub wygodne, udostępniamy materiały, które nam pasują (…). Udostępniamy materiały, które są. Przypominam, że w tej sprawie cały czas przed sądem trwa postępowanie i mówienie o tym, że można wszystko dać na stół, jest moim zdaniem zachowaniem nieracjonalnym”.

W podobnym tonie wypowiedziała się radczyni Dziadoszczyk, która – zasłaniając się art. 3 Ustawy o radcach prawnych – poinformowała Komisję Rewizyjną, że ustawa ta „obliguje [radcę – przyp. red] do zachowania w tajemnicy wszystkich informacji, które uzyskał. (…) Wynika to z faktu, że sprawa się aktualnie toczy i ujawnianie szerokiemu kręgowi danych, które są tam zawarte, niekoniecznie służy interesowi gminy”.

Jerzy Lysy zażądał uściślenia, czy chodzi o interes gminy, czy urzędnika, który popełnił błąd, gdyż jak się okazuje, nie jest to pierwszy raz, kiedy urzędnicy okrążają właściwą drogę prawną. Do lat wcześniejszych wrócił m.in. Bogdan Kosturkiewicz, który przywołał czasy sprawiania przezeń funkcji burmistrza miasta:

Nie da się ukryć, że mataczenie było w Urzędzie, że Policja, Centralne Biuro Śledcze udowodnili, że były fałszowane moje podpisy – nie znaleziono sprawcy. Chciałem przypomnieć, że pieczątka burmistrza miasta Bochni powinna być zlikwidowana bezpośrednio po objęciu władzy przez burmistrza Stefana Kolawińskiego, a była w tym Urzędzie przez jeszcze blisko dwa miesiące – pytam, po co? (…) Dla mnie najbardziej bulwersujące jest to, że w 2009 r., kiedy przyszło postanowienie sądu [o wytyczeniu sprawy dot. Szewskiej 1 – przyp. red.], nie trafiło ono do mnie, jako do burmistrza. Okazało się, że trafiło do mojego zastępcy, który akurat nie był przełożonym radczyni prawnej Dziadoszczyk (…). W toku rozmów okazało się, że [drugi z-ca burmistrza – przyp. red.] Gustaw Korta stwierdził, że po prostu p. Dziadoszczyk przyszła do niego z tym pismem, żeby on je dekretował (…). [Pytany – przyp. red.], dlaczego podpisał się pod dokumentem, odpowiedział, że najprawdopodobniej byłem na delegacji (…). Otóż, sprawdziłem i w tym dniu byłem w pracy, czyli p. Dziadoszczyk poszła z premedytacją do drugiego z-cy (…) żeby mataczyć. Powiedzmy sobie wprost – to jest mataczenie; przestępstwo stygmatyzowane art. 237 KK, tzw. przestępstwo urzędnicze. Będę zobowiązany skierować zawiadomienie do prokuratury, natomiast prokuratura najprawdopodobniej odmówi wszczęcia postępowania, dlatego że zarzut [po 10 latach – przyp. red.] się przedawnił”.

Tematem wydaje się być zbulwersowany radny Edward Dźwigaj, ale jest to raczej niecierpliwość względem przeciągających się dyskusji niż zarzutów. Jak mówił, ma on wrażenie, że ciągle ma do czynienia ze sprawami zaszłymi, śledztwami, przestępstwami, debatami nad niedopełnianiem obowiązków urzędniczych, a nie załatwianiem spraw istotnych dla gminy. Radny Dźwigaj jest również tym, który optuje za zakupem nieruchomości przy ul. Szewskiej 1, gdyż uważa, że jest to propozycja korzystna, a Rada marnuje czas, podczas gdy kamienica stoi i niszczeje.

Nie zgadza się z nim m.in. Zenona Banasiak: „Kamienica niech stoi, panie radny, ona nam nie ucieknie. Mamy na co w Bochni wydać pieniądze, niekoniecznie na kamienicę. (…) Załatwmy inne sprawy, a potem wrócimy do kamienicy. A jak Żyd chce, to niech ją sobie weźmie.

/media/user/images/upload/Maj/Maj 2021/Szew2.jpg
Kamienica w samym centrum miasta przy Szewskiej 1 nie przedstawia zadawalającego stanu.

Stanowisko burmistrza Kolawińskiego wydaje się być jasne: o ile nie zgadza się z postępowaniem i zadośćuczynieniem za bezprawne użytkowanie kamienicy, to proponuje, by Rada spojrzała na zagadnienia z punktu ekonomicznego:

Zaproponowałem, żeby popatrzeć na to wszystko w sposób biznesowy – my możemy rozdrapywać to, szukać potencjalnych sprawców, i to robimy przez ostatnich kilkanaście lat, i nic z tego nie wynikło. Natomiast (…) kupujemy udziały, prawie połowę – nie jest to komfortowa sytuacja – ale kupujemy za 700 tys. zł – przynajmniej na razie, dlatego że ceny nieruchomości ciągle rosną i nie wiadomo, czy ta oferta, która została złożona, będzie aktualna za jakiś czas. Wyobrażam sobie, że po rozmowach, które odbędę z pozostałymi udziałowcami, udałoby się kupić pozostałe udziały za podobną kwotę lub inną, więc w tym układzie moglibyśmy się stać właścicielami obiektu (…) w samym centrum miasta, na który mamy bezpośredni wpływ; który możemy sprzedać bez obciążeń finansowych.

Zastanówmy się, państwo radni i ja, jako kierownik Urzędu, czy nie lepiej pójść trochę »na skróty« i zostawić całą tę otoczkę gdzieś z boku. Szukanie winnych jest mało efektywne, będzie długotrwałe i w końcu być może znajdziemy się w tym samym punkcie, w którym jesteśmy.

Radni Komisji Rewizyjnej ponownie złożyli wniosek o całość dokumentacji związanej z kamienicą przy ul. Szewskiej 1. Efektom ich pracy, a także staraniom Urzędu w nabyciu kamienicy, będziemy się jeszcze przyglądać.

DML