Nie zadbali o tabliczki katyńskie
Tragicznie wyglądają pozostałe tabliczki upamiętniające zamordowanych bocheńskich oficerów
W 2009 roku, kiedy oddawano do użytku trasę KN 2, bocheńscy radno zdecydowali, że wzdłuż niej powstanie aleja dębowa upamiętniająca bocheńskich oficerów, którzy zginęli zamordowani w Katyniu. Przy każdej sadzonce umieszczono tabliczkę z imieniem, nazwiskiem, stopniem i podstawowymi informacjami o danym oficerze. Niestety po kilku latach ich stan jest w opłakanej kondycji, a w wielu przypadkach po tabliczkach wszelki ślad zaginął.
Decyzja o utworzeniu alei dębów katyńskich, choć szczytna i słuszna, nie miała jednak szczęścia. Ciągnący się problem usychania dębów ze względu na trudne warunki glebowe i konieczność wymiany usychających drzew na nowe to jedno. Okazuje się, że nie tylko nieodpowiednia gleba i podmokły teren jest problemem. Próby czasu nie wytrzymały też tabliczki na których upamiętnione są postacie bochnian, oficerów, rozstrzelanych w 1940 roku w Katyniu przez sowieckie NKWD. We wrześniu 2009 roku wzdłuż nowo wybudowanej trasy tzw. KN 2 – obwodnicy północnej miasta – posadzono pierwsze dęby katyńskie. Kolejne posadzono w 2010 i 2011 roku. Docelowo zakładano, że będzie ich ok. 100, gdyż tylu mieszkańców Bochni zamordowało NKWD. Każde drzewo symbolizuje jednego oficera. Przy każdej sadzonce wbito tabliczkę podpisaną imieniem i nazwiskiem ofiary. Obecnie przy obwodnicy KN 2 rośnie 58 dębów. Niestety całych pozostało tylko 19 tabliczek. Reszta jest albo połamana i na palikach pozostają ich kawałki lub ich połamane części leżą w trawie. Przy wielu dębach tabliczek nie ma już w ogóle. Te które pozostały nie są w najlepszym stanie, zazwyczaj brudne i coraz bardziej nieestetyczne.