Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2013-12-30 20:30:57 przez system

SKO znów kwestionuje opłaty adiacenckie w Brzeźnicy

W lipcu tego roku pisaliśmy, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze unieważniło decyzję Urzędu Gminy Bochnia dotyczącą wysokości opłat adiacenckich, wyliczonych dla tych mieszkańców Brzeźnicy, którzy nie partycypowali w budowie kanalizacji. Sprawa trafiła wówczas także do Prokuratury, która jednak odmówiła śledztwa.

Przypomnijmy, że opłata adiacencka to swoisty, jednorazowy podatek od wzrostu wartości nieruchomości, mającej dostęp do jakiejś infrastruktury technicznej, w tym wypadku – kanalizacji. Rada Gminy uchwaliła, że opłata adiacencka ma wynosić 30% sumy, o którą wzrosła wartość nieruchomości. Rzeczoznawca Józef Wilczak, wynajęty przez Gminę wyliczył opłaty dość wysokie, dużo wyższe niż w innych, sąsiedzkich gminach.

Zainteresowani mieszkańcy Brzeźnicy nie kryli, że uważają to za swoistą szykanę wójta wobec osób, które nie chciały podporządkować się jego woli i przystąpić do dobrowolnego współfinansowania kanalizacji. (Ten tryb zdobywania pieniędzy na infrastrukturę wzbudził zresztą wiele kontrowersji, łącznie z postępowaniem prokuratorskim. Stał się również przyczyną rozdźwięku pomiędzy ówczesnym sołtysem Brzeźnicy, Wacławem Woźnickim a wójtem Jerzym Lysym i w konsekwencji - zawieszenia sołtysa w jego obowiązkach).

SKO zobowiązał Urząd Gminy do sporządzenia nowych operatów w tej sprawie. Wykonał je ten sam biegły co poprzednio i okazało się, że mieszkańcy Brzeźnicy muszą zapłacić… jeszcze więcej. Przykładowo dla działki o powierzchni 1,5 ha wyliczono opłatę adiacencką w wysokości niemal 10 tys. zł, przy czym termin jej płatności Gmina wyznaczyła na 14 dni od chwili, kiedy decyzja o ustaleniu opłaty stanie się ostateczna.

Brzeźniczanie odwołali się znowu. Decyzja SKO zapadła 13 grudnia tego roku i była również negatywna dla Urzędu Gminy. Aby sporządzić operat szacunkowy należy nieruchomość wycenić, a czyni się to za pomocą analizy porównawczej podobnych nieruchomości oraz tzw. współczynnika korygującego cenę, kiedy to nieruchomości są wprawdzie podobne ale nie takie same. Nieruchomości porównywanych z wycenianą musi być kilkanaście. SKO zakwestionowało te, które porównywał biegły zatrudniony przez Urząd Gminy. Wątpliwości budziła zarówno wielkość jak i położenie nieruchomości (część z nich leżała w granicach miasta Bochnia, a więc ich cena była znacznie wyższa).

SKO stwierdziła również, że „przesłanką opłaty adiacenckiej jest nie tylko stworzenie warunków, ale również (realny) wzrost wartości nieruchomości w następstwie stworzenia tych warunków”. Tymczasem w niektórych wypadkach rzeczoznawca do wyceny nieruchomości włączył tereny przeznaczone pod „trasy i urządzenia komunikacji drogowej”, a ta część nieruchomości niekoniecznie odniosła korzyść z tego, że w pobliżu przebiega kanalizacja. W operatach nie uwzględniono też odległości nieruchomości od sieci kanalizacji ani warunków podłączenia do tych urządzeń.

W jednym przypadku Urząd Gminy Bochnia korespondował z właścicielem nieruchomości, podczas kiedy wyznaczył on swojego pełnomocnika do tej sprawy. SKO uznało, że należy to potraktować jako działanie bezskuteczne.

Reasumując: Samorządowe Kolegium Odwoławcze w składzie Karol Lis (przewodniczący), Grzegorz Sypek i Wojciech Wojdak orzekło, iż należy uchylić zaskarżoną decyzję w całości i przekazać sprawę organowi I instancji do ponownego rozpatrzenia. Decyzja SKO z 13 grudnia tego roku jest ostateczna.

Mieszkańcy Brzeźnicy zastanawiają się nad złożeniem skargi na rzeczoznawcę majątkowego, który dwukrotnie opracował wadliwe operaty szacunkowe dla ich nieruchomości.

eb