Kategoria: Kultura
Opublikowano: 2018-04-13 12:05:59 przez system

"Kto śpiewa, dwa razy się modli"

Młodzi ludzie z parafii Cerekiew idą pod prąd

Chrześcijaństwo na Zachodzie kruszy się jak zeszłoroczny liść. Zaprzeczanie swoim korzeniom, burzenie zabytkowych kościołów, bluźniercze, lewackie hapenningi przed pięknymi, gotyckimi kapliczkami nikogo zdają się tam nie dziwić. Ten nurt, na razie cienkim strumyczkiem, sączy się również do nas.

Dlatego młode głosy śpiewające z kościelnego chóru: „Jezu, Tyś jest światłością mojej duszy” są jak haust świeżego powietrza.

Młodzieżowy Chór Cerekiew powstał zaledwie dwa lata temu. Jak mówi jego twórca i dyrygent, Karol Piekarz, powstał z potrzeby chwili.

*– Zbieraliśmy się czasem spontanicznie, po 3-4 osoby w czasie mszy, żeby zaśpiewać. Czuliśmy potem potrzebę częstszych spotkań i doskonalenia naszego śpiewu. *

Karola najbardziej ośmieliło to, że został zaproszony przez swojego wykładowcę na Uniwersytecie Ekonomicznym do śpiewania w chórze przy kościele Karmelitów Bosych. Tę propozycję, rzuconą luźno, potraktował potem jako znak.

Jak werbował chętnych? Wysyłał po prostu sms-y do znajomych: „Przyjdź, robimy chór w Cerekwi”. Wielu odmawiało, choć są muzykalni i mają piękne głosy.

Regina Michałek należała do tych, którzy odpowiedzieli natychmiast.

  • Początkowo to była jakaś masakra! – wspomina. – Nie rozumiałam, czemu ćwiczymy pojedynczo każdy głos. Dopiero kiedy zaśpiewaliśmy razem i wyszła z tego harmonia, zrozumiałam o co Karolowi chodzi.

Karol, oprócz studiowania na UE, uczy się również w średniej szkole muzycznej. To daje mu podstawy wiedzy o muzyce i pomaga w pracy z chórem. Choć nie uczy się dyrygentury, daje się prowadzić intuicji.

Zarówno Karol jak i Regina przyznają, że śpiewanie w chórze kościelnym jest dla nich pewną misją i służbą Bogu. Gdyby nie wiara, pewnie nie raz byłoby zbyt ciężko pogodzić liczne obowiązki z próbami chóru. Wstać o świcie, żeby zaśpiewać na porannej mszy. Albo, na niespodziewane wezwanie dyrygenta przyjechać kilkadziesiąt kilometrów na występ chóru podczas pielgrzymki do Częstochowy.

  • Kto śpiewa, dwa razy się modli! Odczułam to na własnej skórze, bo podczas zwykłej modlitwy trudno mi się jest skupić. Natomiast kiedy śpiewam czuję łączność z Bogiem – powiedziała Regina.

Karol, Regina jak i wszystkich siedmioro pozostałych chórzystów pochodzą z małych wiosek w parafii Cerekiew, oraz z Drwinii i Grobli, z reguły z rodzin bardzo wierzących i praktykujących. Większość z nich po maturze została "rzucona na głębię”, czyli przenieśli się do Krakowa na studia. Tu spotkali się z innym życiem, ze światem bez stałych warości, gdzie wszytko jest względne i każdy ma swoją prawdę.

Regina, studentka socjologii była zdumiona wrogością swoich kolegów do Kościoła.

  • Wszystko źle, ciemnogród, klechy, uciskanie kobiet pod patronatem kościoła! Gdzie ja trafiłam??? – zastanawiała się przerażona.

Karol ma więcej szczęścia. W jego krakowskim otoczeniu przeważają ludzie wierzący i praktykujący, nie musi się zmagać z agresywną, lewacką ideologią. Prowadząc MCHC, czerpie pełnymi garściami z doświadczeń chóru przy Karmelitach, a także z twórczości współczesnych, krakowskich muzyków liturgicznych. Sam również jest autorem opracowania na głosy jednej z kościelnych pieśni.

Chór, który prowadzi, ma już pierwsze sukcesy poza Cerekwią. Byli zapraszani do sąsiednich parafii na występy: Szczurowa, Strzelce Wielkie, Mikluszowice, a także wspomniana oprawa muzyczna pielgrzymki, która była transmitowana przez RDN – to na razie ich nieśmiałe, pierwsze kroki „na zewnątrz”.

Chór stale się rozwija. Na sobotnie próby w domu Karola zgłasza się coraz więcej osób. Niestety, mało jest wśród nich chłopców.
W tej chwili śpiewa ich tylko dwóch: sam Karol oraz obdarzony pięknym basem Darek Hołota. A bas to podstawa!, jak twierdzi kierownik chóru.

  • Przydałoby się, żebyśmy mieli podwójną obsadę dla wszystkich, męskich głosów – marzy Karol. – Tak, żebym ja już nie musiał śpiewać, a skupił się na dyrygowaniu.

Chórzyści podkreślają wielką życzliwość proboszcza parafii Cerekiew, ks. Józefa Sadowskiego, a także miejscowego organisty, Romana Polichta. Bez ich wsparcia MCHC nie mógłby istnieć.

Młodzieżowego Chóru Cerekiew można posłuchać TUTAJ.

eb