Radny Patryk Salamon o roku urzędowania Magdaleny Łacnej
Redakcja portalu czasbochenski.pl zwróciła się do miejskich radnych z prośbą o wyrażenie swoich opinii na temat minionego roku urzędowania Burmistrza Miasta Bochni Magdaleny Łacnej i zauważonych problemów dotyczących funkcjonowania miasta. Poniżej zamieszczamy kolejną opinię, tym razem również niezleżnego radnego Patryka Salamona.
Swoją ocenę rozpocznę od znanego zdania: „Wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy.” Niestety, w tym wypadku tylko druga część tego zdania jest prawdziwa. Tak, to był rok, którego z pewnością nigdy nie zapomnę. Ale nie dlatego, że był wspaniały – bo taki niestety nie był. Zdecydowanie nie był on taki, jakiego oczekiwaliśmy – ja i wielu mieszkańców Bochni. Minione miesiące upłynęły głównie pod znakiem zamieszania wokół życia prywatnego Pani Burmistrz Magdaleny Łacnej oraz kontrowersyjnych zmian personalnych w Urzędzie Miasta. Zmian, które w wielu przypadkach trudno pogodzić z zasadami etyki, a niekiedy – jak w przypadku byłej już Sekretarz Miasta – także z przepisami Kodeksu Pracy.
Czy tego oczekiwali mieszkańcy?
Nie sądzę. Z pewnością liczyli na rzeczywiste przyspieszenie działań i faktycznego wyjścia naprzeciw ich oczekiwaniom. Niestety, niewiele w tej materii się wydarzyło. Oczywiście, można zrozumieć, że Burmistrz i jej zastępcy dopiero zdobywają doświadczenie, ale czy w obecnych realiach roczny okres „nauki” to nie za dużo? Zwłaszcza w miejscu takim jak Bochnia, gdzie od lat borykamy się z poważnymi zaległościami i problemami, których świadomość (mam nadzieję) mieli przecież wszyscy kandydaci na burmistrza.
Czy w ciągu roku da się opanować wszystkie niuanse władzy samorządowej? Być może nie, ale są sytuacje, w których nie można sobie pozwolić na błędy.
Na pierwszy rok kadencji Magdaleny Łacnej, Wojciecha Woźniczki i Filipa Pacha szczególnie negatywnie wpłynęły dwie kwestie.
Pierwszą była utrata szansy na dofinansowanie wspólnego projektu trzech gmin – projektu, dzięki któremu mogła powstać długo wyczekiwana ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Chodenickiej, prowadząca do mostu wiszącego na Rabie.
Drugą – sposób obsadzania stanowisk w radach nadzorczych miejskich spółek, który zdaje się opierać głównie na kluczu politycznym, a nie na kompetencjach.
Można by wskazać więcej przykładów decyzji, z którymi trudno mi się zgodzić, a które zapadły w ciągu tego pierwszego roku nowej kadencji. Większość z nich była już szeroko komentowana w lokalnych mediach, a niektóre są znane tylko wąskiemu gronu, dlatego na tym zakończę swoją ocenę.
Pozwolę sobie jedynie przytoczyć na koniec, moim zdaniem, bardzo ważne zdanie: „Burmistrzem czy radnym się bywa, a człowiekiem się jest.”
Mam nadzieję, że wszyscy o tym pamiętamy – bo nic nie jest ważniejsze niż wzajemny szacunek i uczciwość. Uczciwość wobec siebie, mieszkańców i przyszłych pokoleń.
P. Salamon
Cztaj także:
Radny Marcin Imiołek o minionym roku urzędowania nowej burmistrz
Paweł Wieciech - Jak można podsumować rok w bocheńskim urzędzie?