Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2021-01-28 19:44:34 przez Czas2012

Schroniska w Bochni nie będzie – aktywiści nie składają jednak broni

Dziś na styczniowej sesji Rady Miasta pochylono się nad petycją w sprawie utworzenia miejskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt w Bochni. Petycję, którą w tym momencie podpisało już ponad 1500 osób (w większości zamieszkałych w Bochni), uznano za bezzasadną z powodu deficytu w budżecie oraz braku miejsca w planie zagospodarowania przestrzennego zarówno miasta, jak i ościennych gmin.

O utworzeniu petycji w sprawie miejskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt w Bochni, jej motywacjach oraz zarzutach względem istniejącego już ośrodka w Borku pisaliśmy kilkukrotnie. Za pierwszym razem dokument został wycofany z porządku obrad z powodów formalnych (chodziło o rzekomy brak podpisu osoby kontaktowej pod pismem - czytaj TUTAJ). Drugim razem Komisja Skarg, Wniosków i Petycji przychylniej potraktowała temat inicjatywy, kierując wnioski do burmistrza Stefana Kolawińskiego o wskazanie miejsc, w których można by utworzyć ośrodek zapobiegający bezdomności zwierząt na terenie miasta oraz możliwościach finansowych Bochni (więcej TUTAJ).

Odpowiedzi na wnioski spotkały się jednak z negatywną oceną. W Bochni brak terenu na podobne przedsięwzięcia, a sąsiednie gminy obecnie nie są zainteresowane współpracą. Uwagę zwracał na to burmistrz i przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, Kazimierz Wróbel, przedstawiając stanowisko komisyjne radnym obecnym na sesji:

Komisja dokładnie i wnikliwie rozpatrzyła wszystkie te sprawy, które są zawarte w tejże petycji i stwierdzono: na dzień dzisiejszy miasto nie posiada środków ani terenów, na których mogłoby takie schronisko powstać – wymaga ogromnych nakładów, zatrudnienia dodatkowych osób na etatach, znalezienia terenów [takich – przyp. red], żeby spełniały wymóg 150 m od najbliższych zabudowań. (...) W związku z tym komisja uznała petycję za bezzasadną, czyli nie rekomendujemy poparcia tej petycji na stan obecny, jaki mamy. Jednogłośnie podjęliśmy taką decyzję.

Opinię Kazimierza Wróbla poparło 19 radnych przy dwóch osobach, które wstrzymały się od głosu. Tym samym petycja nie uzyskała poparcia Rady.

O opinię w tej sprawie oraz ogólne wrażenia pytamy współautora petycji, Damiana Kochańskiego:

Sposób, w jaki Rada Miasta potraktowała petycję (...) podpisaną przez 1560 osób, głównie mieszkańców Bochni i okolic, uważam za skandaliczny, to jawne lekceważenie wyborców. Bez żadnej dyskusji, argumentów, wysłuchania stron, petycja zostaje odrzucona większością 19 głosów, przy tylko dwóch sprzeciwu. – mówi Damian Kochański, wytykając że petycja z definicji, to jeden z głównych sposobów uczestnictwa społeczeństwa obywatelskiego w sprawowaniu władzy w demokratycznym państwie, a władze przypominają sobie o społeczeństwie tylko przy okazji wyborów.

Według aktywisty miasto stać na przedsięwzięcie – koszt utrzymania schroniska w Borku przez Bochnię to ok. 250 tys. zł rocznie płacone ryczałtem. W obiekt dodatkowo inwestuje kilka innych gmin, nie tylko z powiatu bocheńskiego (o czym TUTAJ).

W naszej ocenie, twórców tej petycji i byłych wolontariuszy, zwierzęta w zamian za zainwestowane ogromne pieniądze publiczne powinny otrzymać o niebo lepsze warunki niż boks zbity z kilku krat, betonowa podłoga, buda i karma z darów. Według przepisów, kontrolerów PIW, radnych czy urzędników gmin minimalne normy w przypadku Borku są ponoć spełnione, ale my nie chcemy równać w dół, lecz dążymy do stworzenia miejsca zapewniającego godne warunki dla bezdomnych zwierząt. (...) Gminy w całej Polsce z cudownym skutkiem inwestują, korzystając często ze wsparcia funduszy Unii Europejskiej w tworzenie pięknych miejsc dla bezdomnych zwierząt. Wystarczy odrobina dobrej woli, inwencji i kreatywności. – tłumaczy Damian Kochański, a na pytanie „co dalej?” odpowiada: Jesteśmy zdeterminowani, żeby dopiąć tę sprawę do końca i będziemy walczyć o schronisko aż do upragnionego, pozytywnego skutku.

DML