Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2015-04-07 19:32:16 przez system

Gmina Bochnia: ćwierć wieku biurokratycznego horroru

Pan Leszek Data, drobny przedsiębiorca z Gawłówka, przed 25 laty zakupił kilka przylegających do siebie działek w Łapczycy. Łącznie przeszło 2 hektary. Ponieważ ziemia ta leży bezpośrednio przy ruchliwej drodze E-4, Leszek Data był pewien, że będzie tam mógł założyć np. komis samochodowy, skup złomu czy sprzedaż maszyn rolniczych.

Rychło jednak przekonał się, że "chcieć" niekoniecznie znaczy "móc". Nawet na własnej ziemi. Na żadną z tych lokalizacji nie uzyskał zgody wójta gminy Bochnia. Okazało się, że uchwalony w 2006 roku Miejscowy Plan Zagospodarowania gminy przewiduje w tym miejscu tereny sportowo-rekreacyjne. Pan Data dostał /media/data/upload/Kwiecien/Kwiecien 2015/leszek data.jpgd wójta propozycję wykupu tej ziemi pod boisko sportowe w Łapczycy. Za 1 h 24 ary proponowano mu kolejno 12, 15 i 18 tys zł.

  • To śmieszne – uważa Leszek Data. - Kiedy trzeba było oddać 6 arów mojej ziemi na poszerzenie drogi E-4, zapłacono mi za nie 28 tys. zł!

W 2008 roku ówczesny wójt postanowił właściciela wywłaszczyć i złożył stosowny wniosek w Starostwie Powiatowym. Starostwo wezwało do uzgodnienia ceny wykupu działki. Wśród dokumentów, które gmina przedstawiła Starostwu w tej sprawie, znalazła się notatka ze spotkania z Leszkiem Datą, dokumentująca, że zaproponowano mu 40 tys. zł. Problem w tym, że Pan Leszek nie przypomina sobie takiego spotkania. W notatce nie ma również wyszczególnionych świadków rozmowy, figuruje natomiast podpis Leszka Daty. Ale - zupełnie inny niż ten, jakim się nasz bohater zazwyczaj posługuje...

Własność Leszka Daty była przez długie lata traktowana bardzo obcesowo. Przez całą długość (250 m) działki przeprowadzono kanalizację. Właściciela nawet nie zapytano o zgodę, poprzerywano natomiast istniejące tam dreny, wskutek czego teren zrobił się grząski. Po oczyszczaniu nieodległego potoku jak i po zakładaniu kabli telekomunikacyjnych pozostawiono mnóstwo ziemi i kamieni, które pan Data musiał uprzątać na własny koszt.

Urząd Gminy wykazał się natomiast wielką czujnością, kiedy na działce powstał domek o powierzchni 25 m², a więc taki, który nie wymaga zezwolenia na budowę. Leszek Data mieszkał tam przez dłuższy czas ze swoją żoną i dziećmi. Jednak wójt nakazał likwidację obiektu. Stało się to przyczyną procesów sądowych. W końcu, załamany również osobistymi kłopotami, Leszek Data zrezygnował z walki o domek w instancji odwoławczej i budowlę rozebrał.

Leszek Data utrzymuje rodzinę, jeżdżąc po odpustach i festynach z tzw. „wesołym miasteczkiem”, w skład którego wchodzą zjeżdżalnie, karuzele, samochody na baterie itp. Ponieważ jego działka ma charakter sportowo-rozrywkowy, postanowił tam otworzyć działalność gospodarczą ze stacjonarnym wesołym miasteczkiem. Pod to miasteczko potrzebował 20 arów i tyle zadeklarował w swoim wniosku o działalność. Ale Urząd Gminy uznał, że musi płacić podatek za działalność od całych 2 ha. Zamiast 1600 zł rocznie okrągłe 16 tys.!

Wobec takiego dictum Leszek Data chciał zrezygnować z działalności gospodarczej, ale... dalej naliczano mu płatność podatków z całych 2 ha. Oczywiście, nie płacił, bo nie miał z czego. W 2014 roku był już gotowy wyrok egzekucyjny na sumę 55 tys. zł. Egzekucja na szczęście nie doszła do skutku.

  • Komornik rozumiał chyba moje położenie – dochodzi do wniosku Leszek Data.

Kiedy na stołku wójta Gminy Bochnia nastąpiła zmiana, pechowy właściciel działki w Łapczycy zwrócił się do Marka Bzdeka z prośbą o umorzenie zaległych podatków.- Po raz pierwszy w UG byłem potraktowany jak człowiek! Wcześniej nigdy nic nie udało mi się tam załatwić – powiedział.

Leszek Data opisał swój problem również w liście do wójta z 13 lutego 2015 r., gdzie można przeczytać m.in.: „Przy moich dochodach ok. 20 tys zł rocznie, sześciorgu dzieciach i niepracującej żonie zapłacenie podatku jest niewykonalne”. I dalej: „Jak kupowałem ziemię w Łapczycy 25 lat temu, za kawalera, sądziłem, że to jest dla mnie przyszłość przy drodze E-4, a okazało się, że przez jedną osobę zostało przekleństwem, utratą zdrowia i rożnych nieszczęśliwych zdarzeń, związanych z tą ziemią”.

Już 5 marca, w dzień swoich urodzin, Leszek Data odebrał z gminy telefon: podatek umorzony!

  • *Ale dostałem prezent! Po tylu latach koszmaru. Mojego i mojej rodziny!... Mam sześcioro dzieci i wszystkim im powtarzam: skończcie szkołę i uciekajcie z tego kraju. Tutaj prawo nie istnieje! Ta szczęśliwa decyzja wynika przecież nie z mocy przepisów prawnych, a z dobrej woli jednego człowieka.
  • Gorzkie podsumowanie 25 lat straconych na walkę z gminną biurokracją. Ale mimo to Leszek Data nie załamuje rąk. Na swojej ziemi w Łapczycy zasadził ostatnio mnóstwo drzew owocowych i borówek. Marzy mu się otworzenie za parę lat pokazowej farmy, gdzie będzie można przyjechać z dziećmi i za niewielką opłatą pokazać im zwierzęta domowe i rośliny, a przy okazji nazbierać sobie owoców.

eb