Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2020-12-10 21:41:52 przez Czas2012

Problemy radnych z pracą zdalną

Z powodu obecnej sytuacji epidemiologicznej część z nas musiała przyzwyczaić się do pracy w warunkach zdalnych; codziennością są spotkania online, telekonferencje, zajęcia akademickie, lektoraty, wykłady i szkolne lekcje. Podobnie jest z miejskimi urzędnikami i radnymi, którzy poprzez ekrany laptopów i tabletów decydują o sprawach ważnych dla mieszkańców Bochni. Jednak jakość pracy zdalnej bocheńskiego samorządu pozostawia wiele do życzenia.

Z nagrań i protokołów komisji obradujących od kilku miesięcy, dowiadujemy się, że nie jest to najłaskawszy czas dla bocheńskich samorządowców. W tle słychać pogłos, niskiej jakości połączenia sieciowe przerywają transmisje, nie dociera do radnych dokumentacja będąca istotą spotkań, część z nich nie ma mikrofonów – korzystają z umieszczonych w laptopach przy włączonych głośnikach, co sprawia, że głosy ulegają zdublowaniu lub zwielokrotnieniu. Problemy ze sprzętem nakazują zastanowić się nad celowością pracy, jej warunków i przysposobienia urzędników, bowiem na komisje i sesje bywają zapraszani burmistrzowie, prezesi bocheńskich zakładów, naczelnicy poszczególnych wydziałów Urzędu Miasta lub specjaliści zabierający głos w sprawie rewitalizacji, czy projektów finansowanych z miejskiego budżetu i funduszy zewnętrznych. Wymagane jest wysłuchanie tego, co mają do powiedzenia, gdyż ich zdanie może wpłynąć na dokonywane przez rządzących wybory. Póki co jednak standardowe hasła „nic nie słychać”, „jest pogłos”, „nie mam tego sprawozdania”, „tablet nie chce się włączyć”, „proszę mówić głośniej – i tak pana nie słyszę” – są chlebem codziennym magistratu. Temat ten był także dyskutowany podczas komisji komunalnej przez samych radnych.

Problemy techniczne najwięcej kłopotu sprawiły na ostatniej XXV sesji Rady Miasta, na której podejmowano istotne dla mieszkańców uchwały dotyczące zmiany stawki opłaty za wywóz odpadów komunalnych i podwyższenie podatków od nieruchomości. Częste przerwy w transmisji, zły odbiór, zniekształcony dźwięk, w końcu przewodniczący Bogdan Kosturkiewicz będący odcięty od sieci, czy prezes BZUK i jego motywacja względem podwyżek wysłuchany tylko przez część obradujących – wszystko to mogło odnieść negatywny skutek podczas głosowania. I odniosło – ze słów radnej Kingi Przyborowskiej wynika, że podczas przegłosowywania uchwały „śmieciowej” nie mogła oddać głosu. Jej nazwisko widnieje w rubryce „Brak głosu”, podczas gdy to właśnie jej wola mogła przechylić szalę w sprawie zmiany opłaty – wynik głosowania uplasował się na poziomie 6:6 osób za i przeciw zmianom.

Tego typu sytuacje można uznać za nie do zaakceptowania. Tysiące osób dziennie pracują z domów. Tak też działają szkoły i uniwersytety. Trudno wyobrazić sobie podobne problemy – te oczywiście się zdarzają, ale nie są sytuacją stałą, która powtarza się przy każdej możliwej okazji. Warto się zastanowić nad jakością sprzętu Urzędu Miasta, zwłaszcza jeśli obecny stan obostrzeń w życiu publicznym miałby się przedłużać. Co wpływa na jakość pracy samych radnych, którzy na poszczególne komisje i sesje zbierają się tylko jeden raz w miesiącu, przy czym okazuje się, że ich głos jest niesłyszalny. Kuriozalnym byłoby, gdyby pracownik i student wysłuchiwali przez trzy godziny swoich szefów i profesorów (którzy przecież nie mają za cel mówienie dla „sportu”) i nie usłyszeli ani słowa lub też strzępki zdań, a taka sytuacja ma miejsce w bocheńskim Urzędzie za każdym razem. Ten system nie działa i powinien ulec zmianie, inaczej zwoływanie forum dla decyzji ważnych dla mieszkańców Bochni mija się z celem.

DML