Kategoria: Bochnia - wydarzenia
Opublikowano: 2012-05-15 18:17:19 przez system

Zapakowali własne dziecko do reklamówki

<html />

O takich rzeczach jest ciężko opowiadać. O emocjonalnej niedojrzałości, nieprzystosowaniu do funkcjonowania w dorosłym społeczeństwie, o braku oparcia w najbliższym. A w tle tragedia – dzieciobójstwo.

On miał wtedy 19 lat, czynnie uprawiał sport w wiśnickiej Szreniawie, ona – siedemnastolatka – chodziła jeszcze do szkoły. Poznali się w 2009 r. Na początku roku następnego ona była już w ciąży. Panika, rozpacz i lęk – typowe w takich przypadkach.
Jednak mało typowa była reakcja obojga przyszłych rodziców. Zaczęli poszukiwać w internecie skutecznego środka poronnego. Gdy go już znaleźli znajomy chłopaka – lekarz – dostarczył im specyfik. Po jego dwukrotnym spożyciu dziewczyna wydała na świat żywe dziecko. Była wtedy w 30-32 tygodniu ciąży. Ojciec zaproponował partnerce wezwanie karetki pogotowia, ale ta odmówiła. Zapakowali więc dziecko do reklamówki, a tą do bagażnika auta, którym pojechali do bocheńskiego szpitala. Tam dziewczyna skłamała, twierdząc że poroniła w trzecim miesiącu. Lekarze nie dali się nabrać na te powiastki i zawiadomili policję, która zatrzymała oboje rodziców i wydobyła z auta nieżywe już dziecko.

Prokuratura oskarżyła ojca o zabójstwo i o próbę nielegalnej aborcji. Tarnowski Sąd Okręgowy skazał go tylko za próbę nielegalnej aborcji. Po wyroku został zwolniony z aresztu tymczasowego, w którym spędził ponad pół roku. Jednak ten wyrok uchylono - w ponownym procesie wymierzono mu karę trzech lat więzienia.

Po złożeniu apelacji do sądu w Krakowie zmniejszono mu prawomocnie ten wyrok do dziewięciu miesięcy.

Ten sam sąd nakazał ponownie osądzić dziewczynę, która odpowiada za dzieciobójstwo dokonane pod wpływem szoku poporodowego. Z jej zeznań wynika, że zdecydowała się usunąć ciążę, bo panicznie się bała reakcji ojca, który m.in. wyrzucił z domu starszą córkę, która spotykała się bez jego zgody z chłopakiem. Marta bała się, że i ją ojciec wyrzuci z domu, kiedy dowie się o ciąży.

Sprawa dziewczyny nie jest prawomocnie zakończona. Grozi jej do pięciu lat więzienia.